Aleatha

Pełna wersja: Trailer "Zmiennych"
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Kiedyś jako mała dziewczynka zainteresowałam się pisaniem. Pisałam różne rzeczy, najbardziej jednak w pamięci pozostały mi pamiętniki Jamesa Pottera pisane przeze mnie i pamiętniki Syriusza Blacka pisane przez moją najlepszą przyjaciółkę - @Aideen . Potem przyszedł pewien pomysł. Najpierw jedna nieudolna próba napisania książki według tego pomysłu, potem druga według jego ulepszonej wersji a potem trzecia - wreszcie udana. Zmiennych zaczęłam pisać we wakacje rok temu w sierpniu, a teraz w końcu ich skończyłam. Mają 151 stron A4 - to może nie aż tak dużo, bo w przełożeniu na zwykły tekst w papierowym wydaniu to zaledwie 302 strony, ale myślę nad kontynuacją, już nawet rozpoczętą ;_; Przygotowałam parę fragmentów, po których będziecie mogli osądzić czy zechcecie to kiedyś przeczytać czy nie. W każdym razie chyba mm niedługo postaram się o wydanie... Muszę tylko obczaić co i jak Big Grin No to... Mmm... Miłej lekturki trailera? Happy
"Kiedy się odwracałam, przemknęło mi przez myśl, że nagle zostałam zupełnie sama i na całej ulicy nie ma nikogo. Poczułam się z tym trochę nieswojo, ale zaraz odrzuciłam od siebie tą myśl. No bo w końcu to normalne, że nikogo tu nie ma. Jest już druga po południu i wszyscy siedzą w domu i jedzą obiad. Po chwili jednak coś za mną zaszeleściło. Nawet się nie odwracając, przyśpieszyłam kroku, a po plecach przebiegł mi zimny dreszcz. To tylko kot, powtarzałam sobie w myślach, ale mimowolnie przyśpieszyłam jeszcze bardziej. A potem w ułamku sekundy stało się bardzo wiele rzeczy naraz. Coś dużego i ciężkiego powaliło mnie na ziemię, po chwili zrozumiałam, że to bardzo krępo umięśniony mężczyzna. Ale jak na człowieka był strasznie dziwny, miał ziemiste włosy, jego skóra miała lekko, zgniłozielony odcień, a oczy były całkiem czerwone. Najpierw pomyślałam, że zbir ma w ustach jakiś patyk złamany po obu stronach, ale kiedy wydał z siebie niski odgłos podobny do ryku dzikiego zwierzęcia, zobaczyłam, że to żaden patyk, tylko piekielnie duże, wyrastające z dziąseł kły! Krzyknęłam i spróbowałam się mu wyrwać, jednak jego duże silne łapska, chwyciły mnie za ramiona i boleśnie uderzyły mną o chodnik. Zamroczyło mi się przed oczami, lecz kiedy zobaczyłam, zamierza się na mnie sztyletem, od razu odzyskałam przytomność. Udało mi się wyrwać jedną rękę i z całej siły rąbnęłam mu pięścią w szczękę. "

"Kiedy już miałam wrócić i usiąść na chwilę przy ognisku, zobaczyłam jezioro, połączone z dwóch stron rzeką. Przypomniałam sobie, że to właśnie dlatego tak długo szliśmy, żeby rozbić obóz przy wodzie, zapewne dlatego, by mieć jej pod dostatkiem. Podeszłam, oczarowana bliżej. Wszystko wydawało się takie niesamowite... Wierzby, które między innymi porastały brzegi, głaskały swymi witkami, łagodną taflę jeziora, a zarośla szumiały i pogwizdywały, jakby bawiły się z wiatrem w berka. Przeniosłam wzrok na wodę i zobaczyłam jak lekko się kołysze, jak leniwie faluje i jak pięknie odbija się w niej światło księżyca. Uniosłam głowę i spojrzałam na znajomą świetlistą tarczę księżyca, tutaj nieco większą i piękniejszą. I nagle ból ustał, odetchnęłam z ulgą, jednak zaraz miałam się przekonać, że zbyt wcześnie się cieszyłam. Moje ciało przeszył rozdzierający ból, tak mocny, iż krzyknęłam i zgięłam się w pół. "

"Nagle usłyszałyśmy śpieszne kroki i do sali tronowej szybkim krokiem, wszedł mój towarzysz. Teraz czysty, ubrany w nowe ciuchy, prezentował się wprost olśniewająco. Miękkie, długie do ramion, ciemne loki, założył za uszy, odsłaniając tym samym przystojną twarz z tymi swoimi błyszczącymi, zielonymi oczami ze specyficznymi plamkami złota przy źrenicy. Jego wysokie, muskularne ciało, było obleczone w czarne spodnie, ciemno granatową, niedbale zapiętą koszulę, jego ulubione wysokie buty, których się jak widać, nie zgodził się pozbyć oraz w cienki, ciemny płaszcz. Gdy tak stanął na środku komnaty, władczo wyprostowany, przysięgłabym, że Orlando Bloom, w czasach swojej świetności, wyglądałby przy nim jak nieopierzone pisklę. "

"To było takie inne od niecierpliwego dotyku i oczarowanego, a zarazem niepokojącego spojrzenia Rubeusa. Bardzo go lubię, jest naprawdę fajny, ale gdy to robi, czuję się dziwnie. Chciałabym wiedzieć co myśli... Nagle niczym błyskawica przemknęło mi przez myśli, wiele różnych obrazów: Dziewczyna w potarganej koszulce, leżąca jak martwa na białym tygrysie, Sprzeczka z ciemnowłosym chłopakiem, nad leżącą na ziemi dziewczyną, tą samą co wcześniej, Złość, złość i jeszcze raz złość, Ciemnowłosy niesie na rękach młodą kobietę, cały czas tą samą, składa ją do wielkiego łoża z baldachimem, Zatroskana twarz królowej, która karze mu iść do tej dziewczyny, On sam... lęk przed śmiercią wyczerpanej, młodej zmiennej, tak pięknej, Wszechogarniające zakochanie, gdy młoda kobieta budzi się, rozbawienie na widok jej nieudolnych prób nie zwrócenia na siebie uwagi, Nienawiść na widok młodego, ciemnowłosego mężczyzny, Chęć walki z nim, Kolejna kłótnia na korytarzu, Zachwyt, gdy widzi ją w błękitnej sukni, Ulga, gdy dowiaduje się, że ciemnowłosy zmienny wyjeżdża...
- Dość! – Krzyknęłam na całe gardło łapiąc się za głowę. Nie wiedzieć czemu, klęczałam na podłodze obok mojego siedziska. Parę koni wydało przerażone rżenie, a ja nie wiedziałam co to było, co się ze mną stało.
Ciężko dyszałam i zaraz potem usłyszałam okrzyk bólu z ujeżdżalni. Co sił w nogach wbiegłam na salę. Rubeus leżał na ziemi, a spłoszona kasztanka tupiąc kopytami stała w rogu pomieszczenia. Chłopak pojękiwał cicho, trzymając się za głowę. Szybko przy nim uklęknęłam, serce waliło mi jak młotem, niezdolna do jakiegokolwiek działania, niezdarnie próbowałam mu pomóc wstać."

"Gdy tak siedziałam na ławce i kiwałam się sennie w przód i w tył, nagle poderwał mnie czyjś przerażony krzyk, potem następny i jeszcze następny. Zerwałam się na równe nogi i wyszarpnęłam miecz z pochwy. Strach dodał mi nowych sił, chociaż wiedziałam, że nie na długo. Muzyka ucichła gwałtownie, a powietrze przesyciły inne dźwięki – okrzyki bólu, szczęk metalu o metal i odgłos ciężkiego biegu, ten sam który słyszałam za swoimi plecami, gdy razem z Jamesem uciekaliśmy do jaskini.
- Gobliny! Kto może, niech walczy, reszta niech ucieka! – Oto co zastąpiło wesołe rozmowy i śmiechy.
Gorączkowo rozejrzałam się dookoła, szukając wzrokiem Jamesa, lecz nieskładna bieganina dookoła w niczym mi nie pomagała. Sapnęłam ze zdenerwowaniem i postąpiłam parę kroków naprzód. Martwiłam się o niego, mimo, że był dużo lepszym wojownikiem ode mnie i na pewno by sobie poradził. Wtem zobaczyłam jak jeden z goblinów atakuje Mirakos. Nie miała broni, więc nie mogła nic zrobić. Z walącym sercem już do niej biegłam, gdy stwór ciął ją srebrnym sztyletem w pierś. Z mojego gardła wyrwał się przerażony krzyk. "

"Nagle James gwałtownie się zatrzymał. Warknął, po czym wydał z siebie niski, smutny i zarazem wściekły pomruk. Potem szybko ruszył przed siebie i odsłonił mi pole widzenia. Zobaczyłam wioskę, a raczej pozostałości wioski i ten widok mną wstrząsnął. Wszystko było spalone, zniszczone i zrównane z ziemią, a mieszkańcy.... Ponabijani na pale powtykane w ziemię dookoła małej wsi. Widok był przerażający, zmasakrowane ciała patrzyły nic nie widzącymi oczyma przed siebie, twarze zastygłe w przerażeniu, ciała powalane krwią, a obok – grupka goblinów. Wydając przerażony pomruk, uciekłam stamtąd najszybciej jak się dało, doganiając Jamesa. Ten obraz śmierci, która groziła teraz całej Sudicante prześladował mnie cały dzień i następną noc, ale jeszcze bardziej wzmógł moje zaangażowanie w misję."

"- Na pewno nie chcesz trochę? – Zapytałam Jima, kiedy ściągał dla mnie pieczeń znad ognia. – Pieczone dobrze Ci zrobi, a ja i tak nie zjem go całego. Zmarnuje się. – James ku mojemu zdziwieniu uśmiechnął się spokojnie i podał mi dwie duże nogi, podane na jednej z naszych misek, które również nosiliśmy ze sobą w plecakach.
- Nie, dziękuję. Naprawdę jestem najedzony. A to co zostanie zjemy jutro na śniadanie.
- Jesteś pewny? Bo wiesz... Panuje takie powszechne przekonanie, że faceci jedzą dużo. Zwłaszcza, jeżeli są tygrysami. – Jim parsknął śmiechem i usadowiwszy się na swoim posłaniu, przyjrzał się nieśpiesznie mojej twarzy.
- Uważasz, że dwa duże króliki to mało? Widzę, że aby sprostać Twemu przekonaniu, musiałbym zjeść całą rodzinę dzików i ze dwadzieścia królików. – Wydawał się być rozbawiony, ale w ten swój inny, bardzo spokojny sposób. Podobnie jak z wieloma innymi rzeczami, z tym zachowaniem również było mu bardzo do twarzy.
- Chyba troszeczkę przesadziłeś z tymi dzikami... No i z dwudziestką królików. – Uśmiechnęłam się do niego słabo. Skinął powoli głową, nie odrywając ode mnie wzroku.
- Masz rację. Ale jedz już, bo Ci wystygnie. – Posłusznie zajęłam się swoją porcją. "

"- Weź z niego igłę i nić... – Warknął krzywiąc się i patrząc w ziemię.
Zrozumiałam, że chce bym go zszyła. Drżącymi rękoma wyciągnęłam z jego plecaka to o co prosił i zobaczyłam, że jest to na szczęście sprzęt chirurgiczny, zabrany wcześniej z zamku Mirakos. W każdym razie pewnie byłby dla niego bezpieczny, gdyby nie znajdował się w moich rękach. Nawlekłam nić tak szybko jak potrafiłam i spojrzałam na niego niepewnie. Moja twarz zrobiła się pewnie blada jak u trupa. Widząc to zaśmiał się, ale potem chyba tego pożałował, gdyż zaraz syknął z bólu.
- No dalej mała. Szyj. Szyłaś przecież już sobie kiedyś na przykład pluszaka, prawda? – Powiedział ochrypłym głosem, a gdy skinęłam niepewnie głową, nie dał mi zaprotestować. – Więc wyobraź sobie, że moja skóra to zwykły materiał... Łapiesz dwie strony... I zszywasz. – Wystękawszy to, co bardzo mnie przeraziło, krzywiąc się, wyprostował swoje ciało na tyle na ile mógł, opierając się od tyłu na rękach. "

"To było złe i oszałamiające uczucie – nie, nie w sensie kiedy miła pani z reklamy w świecie ludzi mówi Ci jakie to oszałamiające uczucie umyć włosy nowym szamponem z dodatkiem superdoskonałej odżywki z owoców figi, tylko uczucie otwierające Ci prostą drogę do utraty (reszty) zmysłów. Tak przynajmniej było w moim przypadku. "


"Zmarszczył brwi i zobaczyłam jego nieme pytanie czy wszystko ze mną dobrze. Jasne, że dobrze. Jak mogłoby nie być dobrze? Jestem głuchoniema, siedzę sobie związana niewidzialnymi więzami jakieś dwadzieścia metrów nad ziemią i mogę sobie tylko patrzeć jak szalona goła baba zaraz zgwałci a potem zabije mojego faceta. Wszystko jest super! Hej... Czy ja naprawdę powiedziałam „mojego faceta”? No cóż. Jestem głuchoniema, powinnam sobie wybaczyć... Zachciało mi się śmiać i gdybym mogła wydać z siebie jakikolwiek dźwięk roześmiałabym się na całe gardło. Nie. W moim położeniu nie było nic wesołego. Co nie zmienia faktu, że chciało mi się śmiać. "

No to tyle Happy Dziękuję za chęć przeczytania dla tych którzy zdołali przebrnąć przez ten wątek Laugh
Ja i tak będę czytać całość Laugh Tylko jeszcze nie wiem kiedy. Ale przeczytam!
Niektóre fragmenty, aż mnie zabolały. Inne mną wstrząsnęły. A kolejne mnie rozbawiły. Jestem w 100% pewien, że Zmienni to będzie książkowy hit : )
MIAZGAAA Af48944b
Jej Szcz Dziękuję wam Laugh Naprawdę nie spodziewałam się takich dobrych ocen z waszej strony Happy
Dziękuję ;> To bardzo miłe Happy
Wiecie, pomyślałam, zęby napisać do wydawnictwa - żeby w ogóle to posłać, by ją druknęli. Popytam pani na polskim, jak to wygląda Big Grin
Spoko Aide Happy Sama już szukam Big Grin Już coś mam ale będzie to spora inwestycja lecz za to będę miała być może ładny zysk (jak się uda Happy ) Bo wydawnictwa takie zwykłe nie chcą przyjmować od młodych pisarzy ;_; naszukałam się już i znalazłam takie dość inne, ale pasuje mi to (pewnie i tak będę jeszcze szukać, bo zanim nazbieram kasy... łooo.... trochę zejdzie Big Grin )
http://wydawnictwopoligraf.pl/pytania.php
Poczytajcie sobie dokładnie jak ktoś chce - tam jest najfajniejsza oferta jaką znalazłam.
Na pewno kupię Big Grin
Powodzenia w zbieraniu! To od teraz będziemy Ci na urodzinki forse przynosić Big Grin
Stron: 1 2