Aleatha

Pełna wersja: Zagraj i opowiedz o swoich odczuciach
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Jest w internecie sporo ciekawych gier, których celem nie jest jedynie zabicie czasu. Mają w sobie coś, co urzeka. Często przekazują jakąś wiadomość. Czasem mają czemuś służyć. Spróbujmy poszukać takich gier. Po to, by pokazać, że istnieją też mądre gry, których Autorzy adresują je do wąskiego grona świadomych graczy Laugh

Jedną z takich gier jest PARENTHOOD, polskie stworzenie, wykreowane przez skromny zespół. Gra została pokazana na targach Games for Change, w Nowym Jorku. Ja zagrałem w nią kilka razy. Ale nie zdradzę swoich odczuć, doświadczeń, dopóty, dopóki Wy nie uzewnętrznicie się w tym temacie. Gra jest naprawdę krótka, ale warto, serio, warto w nią zagrać. Poświęćcie tę chwilę. Nie zbiedniejecie Happy

Kliknijcie --> PARENTHOOD
Wymiękłem na pierwszym poziomie...
@Matpollo, nie poddawaj się Happy Dokończ grę, trzymam kciuki. Dla pocieszenia dodam, że są tylko cztery poziomy, ale trzeba naprawdę bardzo uważać i obserwować zmiany na planszy po złapaniu kryształu. Gra nie wybacza błędów Smile
Przeszedłem pierwszy poziom, dammit, nigdy więcej ;_;, gra jest piękna graficznie i ma klimat ale nie na moje nerwy. If I can... Też dam grę XD XD XD
Kiedy pierwszy raz przyszło mi zagrać w tę grę, myślałem, że odejdę od zmysłów. Jak to Tysian powiedział, miałem zamiar zrobić rage quita Happy Ale zaparłem się i dałem radę. Kiedy skończyłem, doszedłem do następującego wniosku: ta gra ma na celu bycie symulatorem frustrujących sytuacji. Mamy choć w ułamku procenta poczuć się jak kobieta będąca w ciąży. Te wszelkie załamki, oddechy ulgi, gdy nam coś wyjdzie i wściekłość, gdy nagle jednym ruchem przekreślamy to, co wypracowaliśmy z takim mozołem. Innymi słowy - genialna huśtawka nastrojów. Wiem, że to tylko gra, ale naprawdę dała mi wiele do myślenia i odkąd ją przeszedłem patrzę na kobiece wahania nastrojów z nieco innej perspektywy.

Natomiast po zagraniu w "Przewracającego się jednorożca" doszedłem do jednego wniosku - że chce mi się siku.