01-10-2014, 11:46 PM
Czuję się okropnie patrząc na Twe łzy.
Biegną po ładnej buzi niczym wściekłe psy.
Szpecą Twoją niedoceniną urodę,
Lecz nie bój się bo ja Cię obronię.
Otrę Twą twarz z nawet najmniejszej łzy
I w Twich kocich oczach znów zakwitną bzy.
Już więcej łez ronić nie będziesz, obiecuję.
Jeśli będzie trzeba, zwierze Bogu ofiaruję.
Niech Twe ręce załamanie nie będą już.
Zdmuchnij swe wspomnienia niczym wstrętny kurz.
Niech Twe nogi nieposłusznie podkurczone
Za powstanie zotaną solidnie wynagrodzone.
Uśmiechnij się proszę, bo on nie jest tego wart
Traktuje Cię niepoważnie, jak kiepski żart.
Nie warto szuać mu w Twym sercu miejsca cień,
Bo w końcu przeminie krótki życia dzień.
Biegną po ładnej buzi niczym wściekłe psy.
Szpecą Twoją niedoceniną urodę,
Lecz nie bój się bo ja Cię obronię.
Otrę Twą twarz z nawet najmniejszej łzy
I w Twich kocich oczach znów zakwitną bzy.
Już więcej łez ronić nie będziesz, obiecuję.
Jeśli będzie trzeba, zwierze Bogu ofiaruję.
Niech Twe ręce załamanie nie będą już.
Zdmuchnij swe wspomnienia niczym wstrętny kurz.
Niech Twe nogi nieposłusznie podkurczone
Za powstanie zotaną solidnie wynagrodzone.
Uśmiechnij się proszę, bo on nie jest tego wart
Traktuje Cię niepoważnie, jak kiepski żart.
Nie warto szuać mu w Twym sercu miejsca cień,
Bo w końcu przeminie krótki życia dzień.