03-03-2014, 07:27 PM
Michał Balogh
OLSZYNKA GROCHOWSKA
Dwakroć mniej nas było na olszynkowskich szańcach,
Carscy też raz więcej armat na wojska krańcach
Mieli. Choć niecelnie – biły one i ryczały!
A nieustraszony nasz batalijon mały,
Opuściwszy szaniec, szedł na bestie ze stali.5
Runęli Polacy i pole wnet usłali
Ciałami moskiewskich jegrów i szwoleżerów.
Zdobywszy sześć armat, mają dwóch oficerów.
Wtem rozkaz dostałem: „walczyć i umrzeć krwawo”,
Więc ruszyłem z pułkiem odważnie, wartko, żwawo 10
I marsz twardy przy kul świście i z dział kartaczy
Trwa hardy. A gdy ucichnie pułk nasz uraczy
Salwą śmierci jegrów rosyjskich i zwycięży.
Polak cara, nie car Polaka uciemięży.
Trwa bitwa na śniegu puszystym i srebrzystym15
I słońce dogrzewa błyszcząc na niebie czystym.
Ale piękno tego krajobrazu przerywa
Bój krwawy, zgiełk i hałas, co się wydobywa
Co salwę: to z bólu, to strachu, to z radości.
Zabijali z chęcią, zawiścią, bez litości.20
Nieopodal las rósł piękny, gęsty, olchowy,
Przykryty koroną śnieżną i z rzadka brzozowy.
Blask słońca odbijał w nim swe złote promienie,
A odbiwszy dając najrozmaitsze cienie.
Nagle hałas, popłoch, zgiełk między Polakami:25
Moskale chcą natrzeć na nas kawalerami!
Chcą rozgromić szarżą naszą armiję śmiałą,
A widać – zbierają kawalerię niemałą.
Ruszyła szarża śmierć rozsiać, gromić, wykrwawić!
Nagle generała słyszę: „czworobok stawić,30
Czwartacy, bagnet na broń i odeprzeć wroga!
Na chwałę ojczyzny, na bój, na chwałę Boga!”
Wykrzyczał Chłopicki i tabaki, co chwila
Zażywając wsiadł na konia w stroju cywila.
I stanął czworobok okuty bagnetami,35
Dając słonecznymi blask piękny promieniami.
A szarża Moskali z impetem się rozbiła
Na czworoboku tak, jak gdyby uderzyła
Fala w kamień wielki. I szarża w pył rozbita.
Zwycięstwo wielkie! Jak niegdyś Rzeczpospolita!40
Jak dwieście lat temu polskie, wielkie zwycięstwa,
Tak teraz nie brak nam odwagi, siły męstwa!
I piękny to widok, Rosjan uciekających,
A naszych chorągwi w wietrze powiewających.
OLSZYNKA GROCHOWSKA
Dwakroć mniej nas było na olszynkowskich szańcach,
Carscy też raz więcej armat na wojska krańcach
Mieli. Choć niecelnie – biły one i ryczały!
A nieustraszony nasz batalijon mały,
Opuściwszy szaniec, szedł na bestie ze stali.5
Runęli Polacy i pole wnet usłali
Ciałami moskiewskich jegrów i szwoleżerów.
Zdobywszy sześć armat, mają dwóch oficerów.
Wtem rozkaz dostałem: „walczyć i umrzeć krwawo”,
Więc ruszyłem z pułkiem odważnie, wartko, żwawo 10
I marsz twardy przy kul świście i z dział kartaczy
Trwa hardy. A gdy ucichnie pułk nasz uraczy
Salwą śmierci jegrów rosyjskich i zwycięży.
Polak cara, nie car Polaka uciemięży.
Trwa bitwa na śniegu puszystym i srebrzystym15
I słońce dogrzewa błyszcząc na niebie czystym.
Ale piękno tego krajobrazu przerywa
Bój krwawy, zgiełk i hałas, co się wydobywa
Co salwę: to z bólu, to strachu, to z radości.
Zabijali z chęcią, zawiścią, bez litości.20
Nieopodal las rósł piękny, gęsty, olchowy,
Przykryty koroną śnieżną i z rzadka brzozowy.
Blask słońca odbijał w nim swe złote promienie,
A odbiwszy dając najrozmaitsze cienie.
Nagle hałas, popłoch, zgiełk między Polakami:25
Moskale chcą natrzeć na nas kawalerami!
Chcą rozgromić szarżą naszą armiję śmiałą,
A widać – zbierają kawalerię niemałą.
Ruszyła szarża śmierć rozsiać, gromić, wykrwawić!
Nagle generała słyszę: „czworobok stawić,30
Czwartacy, bagnet na broń i odeprzeć wroga!
Na chwałę ojczyzny, na bój, na chwałę Boga!”
Wykrzyczał Chłopicki i tabaki, co chwila
Zażywając wsiadł na konia w stroju cywila.
I stanął czworobok okuty bagnetami,35
Dając słonecznymi blask piękny promieniami.
A szarża Moskali z impetem się rozbiła
Na czworoboku tak, jak gdyby uderzyła
Fala w kamień wielki. I szarża w pył rozbita.
Zwycięstwo wielkie! Jak niegdyś Rzeczpospolita!40
Jak dwieście lat temu polskie, wielkie zwycięstwa,
Tak teraz nie brak nam odwagi, siły męstwa!
I piękny to widok, Rosjan uciekających,
A naszych chorągwi w wietrze powiewających.