06-05-2014, 10:25 PM
Czymże jest śmierć i jej ramiona,
Gdy cudu ramion nigdy nie poczułaś,
Gdy serce nim w miłości skona
Skruszyć musi lód, którego niegdyś nie skułaś.
Czymże jest życie, gdy umiera nadzieja,
Gdy codziennie odchodzi promyk miłości,
Gdy świat ogarnia śmiertelna zawieja...
Nie chcesz, wiem, żadnej litości.
Lecz może... tylko może... warto walczyć,
Śnic codziennie nowe marzenie?
Warto? Lecz o co? Przecież nie wystarczy
Powstać znów, nie starczy jedno oczu spojrzenie.
Ależ życie! Życie to nie tylko wzloty
To także powstania dzielnie z upadków!
Choć losu tkane wciąż nowe sploty
Nie zniszczysz swego przeznaczenia wypadków!
Jak suchy ocean wśród głębi błękitu
Tak ty i twa przyszłość rozległą na mile
Tak miłość i śmierć w naszym życiu
Rozdzielnie nierozłączne uroku dają tyle.
Tak marzenia i wiara, sen nocą późną,
Jak rejs statkiem życia dosyć niezwykły
By stracić dar ten, rzeczą próżną
Serca być, kochać i cierpieć przywykły.
Gdy cudu ramion nigdy nie poczułaś,
Gdy serce nim w miłości skona
Skruszyć musi lód, którego niegdyś nie skułaś.
Czymże jest życie, gdy umiera nadzieja,
Gdy codziennie odchodzi promyk miłości,
Gdy świat ogarnia śmiertelna zawieja...
Nie chcesz, wiem, żadnej litości.
Lecz może... tylko może... warto walczyć,
Śnic codziennie nowe marzenie?
Warto? Lecz o co? Przecież nie wystarczy
Powstać znów, nie starczy jedno oczu spojrzenie.
Ależ życie! Życie to nie tylko wzloty
To także powstania dzielnie z upadków!
Choć losu tkane wciąż nowe sploty
Nie zniszczysz swego przeznaczenia wypadków!
Jak suchy ocean wśród głębi błękitu
Tak ty i twa przyszłość rozległą na mile
Tak miłość i śmierć w naszym życiu
Rozdzielnie nierozłączne uroku dają tyle.
Tak marzenia i wiara, sen nocą późną,
Jak rejs statkiem życia dosyć niezwykły
By stracić dar ten, rzeczą próżną
Serca być, kochać i cierpieć przywykły.