01-06-2015, 10:28 PM
Raps napisany na prośbę Mata xD
Sprawozdanie
Cielesne więzienie, mnie ogranicza
Serce dotarło do pogranicza
Idę do przodu udając panicza
Przez monotonie mało mnie zachwyca
Znowu za oknem ta brudna ulica
Grób tych, którym nie pali się znicza
Żyjemy szybko, nie widząc bicza
Chowając za maskami oblicza
Kolejny artykuł o cywilnej śmierci
Kolejne miasto, które tym śmierdzi
Odwieczna prawda głęboko siedzi
Przetrwają przecie tylko najsilniejsi
Ludzie rano znowu wczorajsi
Przechylą butelkę i raj się im śni
Przez pryzmat zaciśniętej pięści
W tylu osobach ogień już nie świeci
Modlitwy wzniesione do bogów wielu
A ludzie dalej trwają w burdelu
Nie pytaj, zeruj, to nasze serum
Pozbywasz się hamulców i sterów
Nie mogę patrzeć na zatracenie
Ludzi i ich chore patrzenie
Już od dziecka nas czeka spaczenie
Wszechobecne niezrozumienie
Do pustki dążenie
Chore podniecenie
Imaginacja i życiem zmęczenie
arda i chciwość jako zwieńczenie
Szukając emocji, kontrolę tracimy
Na siłę coś robiąc, nadwyrężasz siły
Bo serce z rozumem będą się biły
A promyki nadziei długo się tliły
Boisz się by cię nie zostawiły
By tamte dni nie powróciły
Byś nie poległa wśród mroku mogiły
Aby wspomnienia się nie zatraciły
To jest opis, krytyka, stwierdzenie, ocena
Tego, czego nikt nie docenia
O ludzkiej skłonności do pobłądzenia
Mrocznym obliczu złego czynienia
Do cienia i śmierci wiecznego dążenia
Traumy i serca zlodowacenia
Ci co czują za dużo, są do zniszczenia
Przez tłum nie czujący żadnego sumienia
Sprawozdanie
Cielesne więzienie, mnie ogranicza
Serce dotarło do pogranicza
Idę do przodu udając panicza
Przez monotonie mało mnie zachwyca
Znowu za oknem ta brudna ulica
Grób tych, którym nie pali się znicza
Żyjemy szybko, nie widząc bicza
Chowając za maskami oblicza
Kolejny artykuł o cywilnej śmierci
Kolejne miasto, które tym śmierdzi
Odwieczna prawda głęboko siedzi
Przetrwają przecie tylko najsilniejsi
Ludzie rano znowu wczorajsi
Przechylą butelkę i raj się im śni
Przez pryzmat zaciśniętej pięści
W tylu osobach ogień już nie świeci
Modlitwy wzniesione do bogów wielu
A ludzie dalej trwają w burdelu
Nie pytaj, zeruj, to nasze serum
Pozbywasz się hamulców i sterów
Nie mogę patrzeć na zatracenie
Ludzi i ich chore patrzenie
Już od dziecka nas czeka spaczenie
Wszechobecne niezrozumienie
Do pustki dążenie
Chore podniecenie
Imaginacja i życiem zmęczenie
arda i chciwość jako zwieńczenie
Szukając emocji, kontrolę tracimy
Na siłę coś robiąc, nadwyrężasz siły
Bo serce z rozumem będą się biły
A promyki nadziei długo się tliły
Boisz się by cię nie zostawiły
By tamte dni nie powróciły
Byś nie poległa wśród mroku mogiły
Aby wspomnienia się nie zatraciły
To jest opis, krytyka, stwierdzenie, ocena
Tego, czego nikt nie docenia
O ludzkiej skłonności do pobłądzenia
Mrocznym obliczu złego czynienia
Do cienia i śmierci wiecznego dążenia
Traumy i serca zlodowacenia
Ci co czują za dużo, są do zniszczenia
Przez tłum nie czujący żadnego sumienia