04-02-2015, 10:56 AM
Za dużo dzieciaku…
Powiedz mi siostro co się dzieje, co z ludźmi?
Zawsze byliśmy od siebie trochę różni
To jednak nas łączyło jak pajęcza nić
Mogliśmy kiedyś z jednego źródła wszyscy pić
Wiesz, mam w nich wiarę, ciągle jeszcze płonie
Choć oblano ją wiadrami to ja wciąż jej bronię
Próbuję po prostu zgodnością robić swoje
To miasto nauczyło, by ukrywać że się boje
Gwiazda zaranna, która wyznacza mi drogę
Poplątała ścieżki, nasłała złą pogodę
Tak bardzo zakurzone mam różowe okulary
Nie chcę ich, ale świat bez nich jest zbyt szary
Połowa mnie kocha wojnę i zniszczenie
A druga połowa to serce i sumienie
Lecz tu nigdy nie chodziło o moje powołanie
A o to co zapewni wam godne bytowanie
Siostry, widzę, że bardzo urosłyście w siłę
Macie moc, by obrócić wszystko... w mogiłę
Ale i by tworzyć, nie tylko swoją drogę
Ufam waszym sercom, nawet gdy obok być nie mogę
Kiedyś była flaga jedna i sztandar jeden
Wszystko co się robiło to nie dla siebie
Trzeba jednak zmierzyć się ze swymi lękami
Zrozumieć… wszyscy jesteśmy samodzielnymi istotami
Patrze na dziecko takie niewinne z marzeniami
Trzyma mnie za rękę w strachu przed złymi czasami
Wołam… Ja już tu nie mogę! Muszę iść! Naprawdę!
Myśleć o przyszłości, by nie mieć noża na gardle
Patrze się w jej oczy, widzę przerażenie
Będzie taka sama... będzie żyć na scenie…
Pyta… powiedz siostro co mnie czeka? Czy nie zgubię swego szlaku?
Co cię czeka? Za dużo dzieciaku...
Powiedz mi siostro co się dzieje, co z ludźmi?
Zawsze byliśmy od siebie trochę różni
To jednak nas łączyło jak pajęcza nić
Mogliśmy kiedyś z jednego źródła wszyscy pić
Wiesz, mam w nich wiarę, ciągle jeszcze płonie
Choć oblano ją wiadrami to ja wciąż jej bronię
Próbuję po prostu zgodnością robić swoje
To miasto nauczyło, by ukrywać że się boje
Gwiazda zaranna, która wyznacza mi drogę
Poplątała ścieżki, nasłała złą pogodę
Tak bardzo zakurzone mam różowe okulary
Nie chcę ich, ale świat bez nich jest zbyt szary
Połowa mnie kocha wojnę i zniszczenie
A druga połowa to serce i sumienie
Lecz tu nigdy nie chodziło o moje powołanie
A o to co zapewni wam godne bytowanie
Siostry, widzę, że bardzo urosłyście w siłę
Macie moc, by obrócić wszystko... w mogiłę
Ale i by tworzyć, nie tylko swoją drogę
Ufam waszym sercom, nawet gdy obok być nie mogę
Kiedyś była flaga jedna i sztandar jeden
Wszystko co się robiło to nie dla siebie
Trzeba jednak zmierzyć się ze swymi lękami
Zrozumieć… wszyscy jesteśmy samodzielnymi istotami
Patrze na dziecko takie niewinne z marzeniami
Trzyma mnie za rękę w strachu przed złymi czasami
Wołam… Ja już tu nie mogę! Muszę iść! Naprawdę!
Myśleć o przyszłości, by nie mieć noża na gardle
Patrze się w jej oczy, widzę przerażenie
Będzie taka sama... będzie żyć na scenie…
Pyta… powiedz siostro co mnie czeka? Czy nie zgubię swego szlaku?
Co cię czeka? Za dużo dzieciaku...