Chylę czoła przed Rohirrimami! Toż to kwintesencja genialności, epickości i pewnie też Nikajowości. A my kłócimy się czy na plecach koszulki ma być #jedzenie, czy #Aleatha...
Korzystasz z jakichś wzorów, czy wszyściusieńko ręcznie?
Matpollo napisał(a):Korzystasz z jakichś wzorów, czy wszyściusieńko ręcznie?
Cóż, i jedno, i drugie. Pomysły czerpię z internetu, wprowadzam do nich jakieś korekty albo personalizuję. Potem nanoszę wzór z monitora na folię (zazwyczaj koszulkę biurową ^_^) -- łopatologicznie, markerem. Taką folię przypinam do koszulki, oznaczam na tkaninie charakterystyczne punkty: np. gabaryty wzoru, jego krzywizny, kontury ważniejszych elementów. Potem wywalam tę folię, siadam przed laptopem i heja. Freestyle z pędzlami w łapce. Tak to mniej więcej wygląda:
,
Nigdy nie korzystałam z gotowca: wyciętego szablonu, który starczy przesmarować wałkiem malarskim i gotowe. Zawsze z pietyzmem maluję ręcznie niewielkimi stosunkowo pędzlami, dorabiając się przy tym garbu ^^
Osobiście najbardziej dumna jestem z tego drugiego żaglowca. Marynistyka to mój konik. Bazgrzę żaglowce na marginesach notatek przez całe studia. (Dlatego nieźle się uśmiałam -- serdecznym śmiechem -- kiedy mi dziś poleciłeś posłuchanie Ryczących Dwudziestek, Matpollo
)
Oryginał wzoru na tej koszulce wygląda tak:
Ciastko dla tego, kto znajdzie i poprawnie opisze różnice w ożaglowaniu
W takim razie, głupi ja, kajam się i proszę o wybaczenie. Jak widać, Ty czujesz się w tych tematach jak ryba (lub statek właśnie) w wodzie
Jeśli chodzi o namaszczenie z którym malujesz - podziwiam, praca musi przynosić później satysfakcję. Sam znam to nieco, gdy odnawiam noże - zawsze wolałem papier ścierny niż szlifierki. Chyba nie chodzi o finezyjność, ale o sam fakt tego, że można usiąść i wyłączyć wszystko, oprócz skupienia na pracy. A w odgadywanie różnic niech pobawi się ktoś inny... ^_^
Nikaj, to jest genialne! Chylę czoło, kurcze, mieć taki talent i pomysłowość. Koszulki są świetne, a najbardziej podoba mi sie właśnie ta z żaglowcem
I rany, tyle się napracować i w ogóle. Podziwiam za cierpliwość, pasję i ochotę do robienia tego
@Cerxina, dziękuję za miłe słowa. Dużo to dla mnie znaczy
Cierpliwości faktycznie potrzeba przy tym sporo. Maluję wieczorami, jedna taka sesja może trwać do 4-5 godzin, o ile wcześniej mi kręgosłup nie zastrajkuje (zwyrodnienie kręgów szyjnych nie pomaga przy robótkach ręcznych i malowaniu ^^). Ta koszulka z Serenity i hasłem "I aim to misbehave" to 2 takie sesje, pierwszy żaglowiec to godzina roboty (szybki szpil, nie rozdrabniałam się), za to ten wypasiony zajął mi już 4 wieczory mordęgi. Rohhirimowie -- 3 sesje, ale bez spiny.
Ostatnio przed Pyrkonem robiłam 2 koszulki w jeden wieczór -- 7 godzin, szłam spać o 3 w nocy. Ale warto było! Fotki będą jak koszulka wróci z prania ^^
Uwielbiam paprać się takimi rzeczami, bo (wbrew pozorom) wyłączam przy tym system aktywnego myślenia. 100% relaksu i strumienia świadomości. Przy takich okazjach zawsze powstają jakieś nowe pomysły na opowiadania -- postacie same zaczynają mi gadać w głowie
Toć to prawdziwy talent!
Zazdroszczę i uniżenie czekam na więcej, bo naprawdę jest na co!
Jestem oczarowany! Pierwszy raz spotykam się z takim talentem. Nie będzie tu brandzlowania komplementami, zwyczajnie napiszę, że to wspaniałe, co robisz. I zastanawiam się, czy przyjmujesz zamówienia na indywidualne życzenia co do wzorów na koszulkach
@Nalfein,
@Hamish :
Dziękuję za miłe słowa
Doprawdy, podnoszą na duchu i sprawiają, że "chce się chcieć"
Zamówienia, owszem, zdarzało mi się przyjmować od znajomych, na zasadach: ktoś dostarcza mi koszulkę i wzór, a ja wykonuję.
Jeśli byłby ktoś zainteresowany, to możemy spróbować się dogadać
Taki lekki offtop
@Nikaj, skoro interesujesz się marynistyką, to zapraszam do stołu na partyjkę... w cokolwiek o tej tematyce
Jest kilka gier planszowych w tym temacie. Gorąco zachęcam spróbować. Takie granie rozwija ciało i umysł... no dobra, umysł przede wszystkim