Aleatha

Pełna wersja: Nigdy
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Jesteśmy bezimiennymi pielgrzymami
Wymieniamy uprzejmości w nadziei
Iż powtórnie się spotkamy
W kawiarni przy autostradzie gdzieś

Każda chwila upływa jak krew z otwartej żyły
I chciwe życia dłonie przestają zagarniać
Opadają zmęczone - bezsilne

I ludzi widzimy po raz ostatni
I tułać się przez metafizyczne odmęty inkarnacji
Samotność z którą przyszło się nam mierzyć
Zdaje się być jedyną, okrutną prawdą
I ponad nasze siły

Mamo, jeszcze tyle książek, tyle filmów
Zabraknie nam czasu na dokończenie żywota
Tato, nie spotkamy się już
Nigdy
Doprawdy - arcyciekawy wiersz. Traktuje (według mnie oczywiście) o niemożności zachowania momentów życia na wieczność, uogólniając zaś można go podciągnąć pod zasadę "pantha rei". Na fakt ów wskazuje "autostrada" będąca alegorią życia rozumianego jako wędrówkę poprzez czas. Doskonale poruszasz fakt ulotności chwil, myśli czy jakiegokolwiek stanu, by w końcu przejść do stwierdzenia nieco nihilistycznego, jakoby ponad wszystkim, ponad czasem - stała samotność.
Według mnie to czwarta zwrotka, puenta - jest najsilniejszą częścią wiersza. Świetny, ale boli mnie nieco to, że cały jest utrzymany w pesymistycznym nastroju.