Aleatha

Pełna wersja: Bezimienny
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Jesteś sam
gdy zapada zmrok
i tylko gwiazdy
myśli
kołyszą
swoją ciszą
powielone stokrotnie
choć inne
te same
przez czasu bramę
nie przejdą wszystkie
nie znikną
tkwić będą
nieskończenie
samotne
Według mnie geniusz w swojej prostocie - kolejny wiersz mający tysiące możliwości interpretacji - ba, po części o tych tysiącach mówi. Pozwolę sobie dokonać jednej z nich poniżej.

Tytuł sprawił mi niemało problemu; jego interpretację przeniosę na koniec, ponieważ przeczytanie treści wiersza jest bardzo istotne do jego odczytania.

Cytat:Jesteś sam
gdy zapada zmrok
i tylko gwiazdy
myśli
kołyszą
swoją ciszą

Tu akurat nie ma co interpretować, bo cały gwóźdź znajduje się dalej - żeby jednak nie było, że czytam wiersz wybiórczo, to pozwolę sobie na mała uwagę. Według mnie, słowo "gwiazdy" powinno być w tym samym wersie ze słowem "myśli". Powstają dość poetyckie "gwiazdy myśli", które w gruncie rzeczy są świetnym porównaniem - są w pewien sposób odległe, jasne, są przebłyskami i dają światło. Poza tym świetnie łączyłoby się z puentą wiersza, o czym napiszę dalej.

Cytat:powielone stokrotnie
choć inne
te same

No i tu się zaczyna - myśli przedstawione są jako coś, co żyje własnym życiem. Każde z uniesień, każdy pomysł, każda myśl, zaczyna krążyć, nieustannie się zmieniać, nie daje zakuć się w sztywne kajdany - przywodzi mi to na myśl sformułowanie napisane przez Jacka Kaczmarskiego w wierszu Powrót - "niepokorna myśl". Każda z tych myśli niepokornych egzystuje zatem w równoległych przestrzeniach czy być może właśnie niebach, jako coś choć innego, to tego samego. Warto zwrócić uwagę na to, że najpierw jest "inne", później dopiero "te same". Każda z tych myśli jest więc inna, ma inną formę, ale każda zawiera tą samą treść czy ziarno, każda pochodzi od tej samej arché, prazasady.


Cytat:przez czasu bramę
nie przejdą wszystkie
nie znikną

Zastanawiająca jest ta brama czasu - według mnie chodzi tutaj o coś w rodzaju śmierci, końca egzystencji bytu - w tym przypadku myśli. Wygląda zatem na to, że niektóre z nich skazane są na wieczność - pozostaje zadać sobie pytanie, dlaczego nie przejdą przez tą bramę? Czy nie znajdą jej, czy może to ona je odrzuci? Jeśli tak, dlaczego? Być może rzecz tkwi w fakcie, że te niepokorne myśli wciąż rozwijają się i nie mają końca, żadnego ogranicznika czy punktu krytycznego, w którym ten rozwój mógłby ulec końcowi. Nie wiem, nie potrafię tego odczytać.
Może chodzi o ten czas właśnie? Horacy pisał, że zbudował pomnik trwalszy niż ze spiżu - możliwe zatem, że myśli te, spisane w kamieniu, elektronach nośników danych czy po prostu na papierze, będą trwały w wieczność, nawet jeśli upadnie ludzkość. A może chodzi o coś transcendentnego i myśli te, jako byty, krążą po prostu w przestrzeni wokół, lub też wewnątrz nas. Nie wiem, mogę tylko zgadywać i powielać interpretacje - to chyba idealny przykład tej myśli niepokornej.


Cytat:tkwić będą
nieskończenie
samotne

Szkoda, że nie jest napisane gdzie będą tkwić te myśli. Może jednak to właśnie w tym małym niedopowiedzeniu tkwi sekret tego wiersza Happy Zastanawiają też dwa ostatnie słowa - można je odczytać na dwa sposoby - albo "nieskończenie" podkreślić ma samotność tych gwiazd, albo ma określić fakt, że myśli te znajdą się poza opisaną wcześniej "bramą czasu". Tutaj jest też pewne powiązanie z gwiazdami - one również tkwią samotnie gdzieś w przestrzeni, z dala od wszystkiego innego.

Tytuł - prawdę mówiąc, trudnym jest dla mnie powiązanie go z kontekstem całego wiersza - po zastanowieniu się jednak, doszedłem do konkluzji; owa bezimienność może składać się na określenie owego bytu o którym wiersz traktuje - każda z myśli bowiem powstaje i żyje dalej, ale ta część, która nie przejdzie przez bramę czasu, jest przez autora czy świat zarzucona i pozostaje niedokończona, nieokreślona, nienazwana. To chyba nieco naciągana interpretacja, ale nie jestem w stanie powiązać tego nijak inaczej.
Jestem skołowany przez pierwszy wers, który sugeruje, że to adresat liryczny jest właśnie tym bezimiennym. Ale dlaczego? Nie potrafię tego wymyślić. Myślę, że początek i tytuł właśnie jest najsłabszym punktem wiersza - tworzy zgrzyt i łamigłówkę, bo rola adresata dalej jest zupełnie pominięta - wymieniony jest na początku, co sugerowałoby, że zostanie też bohaterem wiersza. Tymczasem zajmujemy się myślami. Ale to oczywiście tylko moja opinia.

Na koniec chciałbym dodać, że struktura i forma wiersza są świetnym przykładem wiersza białego - brak interpunkcji pozwala odczytywać wersy w dowolny sposób - tą dowolność jest zaburzona jedynie przez zaczynanie kolejnych wersów, będące w pewien sposób oddzieleniem wątku od poprzedniego słowa. Wiersz ten zatem w sposób ogromny przyczynił się do powielenia kolejnych myśli, które tkwić będą nieskończenie samotne ;>


////EDIT, dwadzieścia minut później. Okej, być może zrozumiałem o co chodzi i może to drugi wers, pominięty przeze mnie wcześniej, jest kluczem do odczytania tytułu w kontekście całego wiersza. Cały knif ukrywa się w tym, że zapada zmrok - a w nocy przecież odważamy się marzyć, powstają kolejne myśli. Wtedy porzucamy maski, imiona, stajemy się bytem niepokornym. I to tyle, nie będę niepotrzebnie rozwijał.