Oceń wiersz swojego (ale czyjś!) poprzednika - Wersja do druku +- Aleatha (http://aleatha.tysian.pl) +-- Dział: +--- Dział: Poezja (http://aleatha.tysian.pl/forumdisplay.php?fid=52) +--- Wątek: Oceń wiersz swojego (ale czyjś!) poprzednika (/showthread.php?tid=958) |
Oceń wiersz swojego (ale czyjś!) poprzednika - Matpollo - 01-28-2018 Przenieśmy "oceń utwór" na grunt tego działu. Nie chodzi mi tutaj o jakąkolwiek ocenę liczbową, ale raczej o opinię, podzielenie się odczuciami. Zbigniew Herbert napisał(a):Wieża ma pięćdziesiąt łokci w dół i tyleż w niebo. W lochu pod RE: Oceń wiersz swojego (ale czyjś!) poprzednika - Montresor - 06-23-2020 Mmm, mmm, bardzo bliska mi estetyka, Herbert zgrabnie ujmował dramat ludzkiej egzystencji, to mu trzeba przyznać. Ten wiersz nie budzi we mnie refleksji, ale budzi poezję, a to wartość znacznie większa. Ziarna słów zapładniające wrażliwe dusze do tworzenia zawsze ceniłem ponad wszelkie filozofie. Tak, to jest wiersz który chętnie naskrobałbym na fiszce i włożył w książkę tylko po to, by po latach odnaleźć go z miłym zaskoczeniem i odczytać wspominając czas miniony. A ode mnie wiersz Roberta Stillera Studium piąte To właśnie noc tak głaszcze elastycznie budzące się wysmukłe piersi wierzb, by macki płotów, złe i lunatyczne, nie mogły sięgać po miesięczny szept. Przede mną stoi, za mną coś oddycha, z gałęzi spadł piszczący wiatru szal, paznokcie drżą, to noc mnie znów dotyka, jej sercem jest kąśliwie tęskny alt. Księżyca pióro w studni znów się moczy, w arkusze snu wsiąkają krople ciem. Ja jestem dreszcz, co umie zamknąć oczy, a noc? ach, noc ma tylko wiarę w dzień. I jeszcze ma gardłowy jęk mokradeł, podłużny świat, gdzie szemrze oczu biel, skąd widać tchów gasnących kawalkadę, paciorki łąk, niepewne drzewa mgieł. Nad płaczem psów zielona stąpa trzcina. Wtedy przeszli twardzi tarczownicy gwiazd. Rozgarnij liść. Gdy dłonie tam potrzymasz, napotkasz noc. A noc ma jeszcze nas. RE: Oceń wiersz swojego (ale czyjś!) poprzednika - Nikaj - 06-30-2020 Za dużo metafor. Za dużo epitetów. Za dużo... wszystkiego? Poza jakimś sensownym przesłaniem? Ten wiersz to taki odpowiednik barokowej architektury w liryce. Wszystkiego złotego i bogato zdobionego naklejone na siebie tak, że robi się pstrokaty, błyszczący, absurdalny chaos. Nie podoba mi się. Jedyny pozytyw tego utworu jest taki, że przypomniał mi to, co teraz kładę Wam na tapecie: Konstanty Ildefons Gałczyński "Dziwny wypadek na rogu Nowowiejskiej" (1949) Szło ich prawie czterdziestu. Normalnie. Przy niedzieli. I nagle jeden westchnął I wszyscy przystanęli. Bo ograniał ich zachwyt, że księżyc świecił niebu. Więc patrzyli nań, jakby sroka patrzyła w rebus. Księżyc ma ten styl pracy, no - że wschodzi i świeci. Lecz poeci są tacy. Eech, poeci, poeci. |