11-28-2015, 02:13 AM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 12-04-2015, 06:10 PM przez Montresor.)
Mam na półce wielu autorów godnych polecenia, ale jest wśród nich ktoś kogo uważam za swojego duchowego mistrza i wszelkie jego dzieła lub dzieła tylko z nim związane zajmują pierwsze miejsce wśród moich priorytetów.
Dlatego bardzo gorąco chciałbym polecić twórczość Howarda Phillipsa Lovecrafta, zwłaszcza starsze edycje, bowiem do nowych tłumaczeń jego sztandarowych opowiadań mam mieszane uczucia... Wiem, że nie wszystkim przypada do gustu jego klimat "kosmicznej grozy", ale ponieważ jego twórczość stała się dla mnie obiektem mej pasji, nie mogę nie zachęcać by chociaż skosztować któregoś bardziej znaczącego utworu. Być może obudzę pasję w kimś jeszcze? Gdy znajdę trochę czasu, postaram się napisać coś więcej o swoim literackim idolu i własnych refleksjach na jego temat.
<edit> (Obiecane "coś więcej")
Howard Phillips Lovecraft, znany także jako HPL, Ech-Pi-El, Lewis Theobald, Dziadek O’Casey albo Szalony Arab Abdul al-Hazred… Kim był samotnik z Providence, martwy od wieku autor opowiadań weird-fantasy, którego dzisiejszy obraz został zdegradowany przez popkulturę do „rasisty” i „gościa od ośmiornic”?
Niewątpliwie od dziecka był literackim geniuszem, bowiem już w wieku sześciu lat napisał swoje pierwsze opowiadanie. Niemal całe życie spędził w swoim rodzinnym mieście Providence, w stanie Rhode Island, do którego był bardzo przywiązany, i które niejednokrotnie staje się tłem lub wzorem dla tła jego opowieści. Przydomek samotnika jest kompletną bzdurą, ponieważ Lovecraft był człowiekiem niezwykle otwartym, uprzejmym i ciepłym, co widać najlepiej po licznej korespondencji, którą utrzymywał z wieloma przyjaciółmi, min. z Robertem E. Howardem, twórcą postaci Conana Barbarzyńcy. (Spośród innych sławnych osób, Lovecraft znał także Houdiniego, dla którego napisał nawet opowiadanie „Uwięziony wśród faraonów”.)
A co z łatką rasisty? Ta akurat należała mu się słusznie (nie krył się ze swoimi przekonaniami), jednak poglądy tego konserwatywnego gentlemana nie wpłynęły zbytnio na jego twórczość, a jeśli nawet to na pewno nie w sposób negatywny.
Cóż takiego niezwykłego było w jego opowiadaniach? Wielu twierdzi, że nic, ja twierdzę, że wszystko. Nie da się zrozumieć świata, po którym we śnie błąkał się umysł Lovecrafta, sięgając jedynie po dwa – trzy ważniejsze utwory. Trzeba wgryźć się głęboko zarówno w jego beletrystykę jak i publicystykę, dotknąć niejako czasu i miejsca w jakim żył, przywołać ludzkie lęki sprzed wieku by wszystko stało się jasne, a przynajmniej jaśniejsze.
Świat, który przedstawia nam w swoich opowiadaniach jest światem, który dobrze znamy, jednak poszerzonym o przestrzenie, które do dziś są tajemnicą dla nauki. W uniwersum Lovecrafta czarne otchłanie wszechświata tętnią prastarym, niepojętym życiem. Złowrogie, czasem neutralne byty trwają w ukryciu wszędzie wokół, wypełniają sobą każdy niezbadany zakamarek naszej małej planetki… Na różne sposoby wpływają na ludzkie umysły, są wielbione przez prymitywne społeczności jako bożki i bogowie, zaś badaczy tajemnic, którzy ośmielą się naruszyć ich przedwieczne sekrety, na ogół przywodzą do szaleństwa. Oczywiście najbardziej rozpoznawalną z tych istot jest Wielki Przedwieczny, Cthulhu. (Sam jego wygląd wyjaśnia czemu Lovecraft jest kojarzony głównie z ośmiorniczymi mackami.)
Ta „groza o kosmicznych rozmiarach” jest głównym i spajającym wszystko wątkiem opowiadań HPL’a. Skąd się wzięła? Czyżby z „Necronomiconu” – tajemniczej księgi, na którą powołuję się autor? A może z jego własnych koszmarów? Do dziś toczy się spór czy zakazany „Necronomicon” rzekomo opisujący tą grozę z innego wszechświata istniał naprawdę i moim zdaniem cała frajda kryje się w tym, że sami możemy zdecydować w co uwierzymy: czy w zapewnienia Lovecrafta, że księga jest jego wymysłem, czy w swoje niepokojące, pierwotne przeczucia? Jedno jest pewne – po kontakcie z jego twórczością nie da się już tak samo patrzeć w gwiazdy, ani w zwodniczo spokojną powierzchnię wszechoceanu… Bo gdzieś tam w środku kołatać się będzie pytanie: co czai się poza granicą tego co widzialne?
Na zakończenie podzielę się cytatem z Lovecrafta, który jest idealnym podsumowaniem i dewizą jego opowiadań:
„Najstarszym i najsilniejszym uczuciem znanym ludzkości jest strach, a najstarszym i najsilniejszym rodzajem strachu jest strach przed nieznanym.”
Dlatego bardzo gorąco chciałbym polecić twórczość Howarda Phillipsa Lovecrafta, zwłaszcza starsze edycje, bowiem do nowych tłumaczeń jego sztandarowych opowiadań mam mieszane uczucia... Wiem, że nie wszystkim przypada do gustu jego klimat "kosmicznej grozy", ale ponieważ jego twórczość stała się dla mnie obiektem mej pasji, nie mogę nie zachęcać by chociaż skosztować któregoś bardziej znaczącego utworu. Być może obudzę pasję w kimś jeszcze? Gdy znajdę trochę czasu, postaram się napisać coś więcej o swoim literackim idolu i własnych refleksjach na jego temat.
<edit> (Obiecane "coś więcej")
Howard Phillips Lovecraft, znany także jako HPL, Ech-Pi-El, Lewis Theobald, Dziadek O’Casey albo Szalony Arab Abdul al-Hazred… Kim był samotnik z Providence, martwy od wieku autor opowiadań weird-fantasy, którego dzisiejszy obraz został zdegradowany przez popkulturę do „rasisty” i „gościa od ośmiornic”?
Niewątpliwie od dziecka był literackim geniuszem, bowiem już w wieku sześciu lat napisał swoje pierwsze opowiadanie. Niemal całe życie spędził w swoim rodzinnym mieście Providence, w stanie Rhode Island, do którego był bardzo przywiązany, i które niejednokrotnie staje się tłem lub wzorem dla tła jego opowieści. Przydomek samotnika jest kompletną bzdurą, ponieważ Lovecraft był człowiekiem niezwykle otwartym, uprzejmym i ciepłym, co widać najlepiej po licznej korespondencji, którą utrzymywał z wieloma przyjaciółmi, min. z Robertem E. Howardem, twórcą postaci Conana Barbarzyńcy. (Spośród innych sławnych osób, Lovecraft znał także Houdiniego, dla którego napisał nawet opowiadanie „Uwięziony wśród faraonów”.)
A co z łatką rasisty? Ta akurat należała mu się słusznie (nie krył się ze swoimi przekonaniami), jednak poglądy tego konserwatywnego gentlemana nie wpłynęły zbytnio na jego twórczość, a jeśli nawet to na pewno nie w sposób negatywny.
Cóż takiego niezwykłego było w jego opowiadaniach? Wielu twierdzi, że nic, ja twierdzę, że wszystko. Nie da się zrozumieć świata, po którym we śnie błąkał się umysł Lovecrafta, sięgając jedynie po dwa – trzy ważniejsze utwory. Trzeba wgryźć się głęboko zarówno w jego beletrystykę jak i publicystykę, dotknąć niejako czasu i miejsca w jakim żył, przywołać ludzkie lęki sprzed wieku by wszystko stało się jasne, a przynajmniej jaśniejsze.
Świat, który przedstawia nam w swoich opowiadaniach jest światem, który dobrze znamy, jednak poszerzonym o przestrzenie, które do dziś są tajemnicą dla nauki. W uniwersum Lovecrafta czarne otchłanie wszechświata tętnią prastarym, niepojętym życiem. Złowrogie, czasem neutralne byty trwają w ukryciu wszędzie wokół, wypełniają sobą każdy niezbadany zakamarek naszej małej planetki… Na różne sposoby wpływają na ludzkie umysły, są wielbione przez prymitywne społeczności jako bożki i bogowie, zaś badaczy tajemnic, którzy ośmielą się naruszyć ich przedwieczne sekrety, na ogół przywodzą do szaleństwa. Oczywiście najbardziej rozpoznawalną z tych istot jest Wielki Przedwieczny, Cthulhu. (Sam jego wygląd wyjaśnia czemu Lovecraft jest kojarzony głównie z ośmiorniczymi mackami.)
Ta „groza o kosmicznych rozmiarach” jest głównym i spajającym wszystko wątkiem opowiadań HPL’a. Skąd się wzięła? Czyżby z „Necronomiconu” – tajemniczej księgi, na którą powołuję się autor? A może z jego własnych koszmarów? Do dziś toczy się spór czy zakazany „Necronomicon” rzekomo opisujący tą grozę z innego wszechświata istniał naprawdę i moim zdaniem cała frajda kryje się w tym, że sami możemy zdecydować w co uwierzymy: czy w zapewnienia Lovecrafta, że księga jest jego wymysłem, czy w swoje niepokojące, pierwotne przeczucia? Jedno jest pewne – po kontakcie z jego twórczością nie da się już tak samo patrzeć w gwiazdy, ani w zwodniczo spokojną powierzchnię wszechoceanu… Bo gdzieś tam w środku kołatać się będzie pytanie: co czai się poza granicą tego co widzialne?
Na zakończenie podzielę się cytatem z Lovecrafta, który jest idealnym podsumowaniem i dewizą jego opowiadań:
„Najstarszym i najsilniejszym uczuciem znanym ludzkości jest strach, a najstarszym i najsilniejszym rodzajem strachu jest strach przed nieznanym.”