Ach, "Werter"... Można powiedzieć, że jestem świeżo po lekturze. Dobre dzieło niedobrego człowieka. (Ale to chyba nie miejsce na strącanie klasyków z piedestałów.)
Bardzo wiele mówiący fragment, (zwłaszcza ostatnie słowa) który można rozważać jako zagadnienie z teorii literatury.
Mianowicie, czy pierwszy odbiór dzieła jest tak ważny? Czy przesądza o wszelkich wrażeniach z nim związanych? Jeśli słuchamy znanej nam opowieści, którą ktoś postanowił ubarwić/zmienić, lub czytamy poprawiony przez autora, a znany nam wcześniej tekst to moim zdaniem sytuacja ma się dokładnie tak jak w powyższym fragmencie. Pozostajemy wierni pierwszemu wrażeniu, ponieważ ten pierwszy odbiór niesie ze sobą emocje, jakie towarzyszą nam tylko ten jeden raz. Gdy po raz kolejny sięgamy do danej książki, mamy już wyrobione o niej zdanie i wiemy czego się spodziewać na kolejnych stronach, nie towarzyszy nam ciekawość, a raczej chęć przypomnienia sobie wrażeń czysto estetycznych.
Ale są książki, które czytać można wielokrotnie, a mimo to za każdym razem odkrywając w nich coś nowego - zwykle są to dzieła o takim stopniu skomplikowania jak twórczość Jamesa Joyce'a.
A teraz mój fragment. Tak się złożyło, że w me ręce trafił "Wampir" Władysława Reymonta, o którym pisałem ostatnio pracę i otworzyłem akurat na wcześniej zakreślonym dialogu:
"- Wszystko jest straszną zagadką. Dookoła nas leży mrok, w którym czyha lęk i śmierć wieczna! Są słowa zabijające, są imiona, od których dźwięku rozpadają się światy, są życzenia, które się stają bez naszej woli, są takie myśli, od których ruch gwiazd zależy? Błądzimy po omacku w wiecznym mroku, jak ślepi, czepiający się faktów i wołający wielkim głosem: nie ma nic poza naszą ślepą głupotą! Ale świat przejrzy, boleśnie przejrzy! Niech kamienuje proroków, niech się pastwi nad własną duszą, i tak zbawion być musi całą siłą naszej wiary i pragnień, bo my go wyprowadzim z odmętów, wywiedziem z niewoli grzechów... nasza prawda zbawi świat! Ale tymczasem jeszcze Tamten panuje i rządzi światem, jest we wszystkich sercach, czyha i toczy śmiertelny bój z Bogiem - szeptał gorąco, powstając z miejsca.
- Stare, rozwiane podania, pomarłe dawno mumie symbolów, zmartwychwstające w najtrzeźwiejszym wieku i wśród najtrzeźwiejszego z narodów, odwieczna tęsknota dusz za istnieniem, odwieczny strach przed śmiercią..."
Bardzo wiele mówiący fragment, (zwłaszcza ostatnie słowa) który można rozważać jako zagadnienie z teorii literatury.
Mianowicie, czy pierwszy odbiór dzieła jest tak ważny? Czy przesądza o wszelkich wrażeniach z nim związanych? Jeśli słuchamy znanej nam opowieści, którą ktoś postanowił ubarwić/zmienić, lub czytamy poprawiony przez autora, a znany nam wcześniej tekst to moim zdaniem sytuacja ma się dokładnie tak jak w powyższym fragmencie. Pozostajemy wierni pierwszemu wrażeniu, ponieważ ten pierwszy odbiór niesie ze sobą emocje, jakie towarzyszą nam tylko ten jeden raz. Gdy po raz kolejny sięgamy do danej książki, mamy już wyrobione o niej zdanie i wiemy czego się spodziewać na kolejnych stronach, nie towarzyszy nam ciekawość, a raczej chęć przypomnienia sobie wrażeń czysto estetycznych.
Ale są książki, które czytać można wielokrotnie, a mimo to za każdym razem odkrywając w nich coś nowego - zwykle są to dzieła o takim stopniu skomplikowania jak twórczość Jamesa Joyce'a.
A teraz mój fragment. Tak się złożyło, że w me ręce trafił "Wampir" Władysława Reymonta, o którym pisałem ostatnio pracę i otworzyłem akurat na wcześniej zakreślonym dialogu:
"- Wszystko jest straszną zagadką. Dookoła nas leży mrok, w którym czyha lęk i śmierć wieczna! Są słowa zabijające, są imiona, od których dźwięku rozpadają się światy, są życzenia, które się stają bez naszej woli, są takie myśli, od których ruch gwiazd zależy? Błądzimy po omacku w wiecznym mroku, jak ślepi, czepiający się faktów i wołający wielkim głosem: nie ma nic poza naszą ślepą głupotą! Ale świat przejrzy, boleśnie przejrzy! Niech kamienuje proroków, niech się pastwi nad własną duszą, i tak zbawion być musi całą siłą naszej wiary i pragnień, bo my go wyprowadzim z odmętów, wywiedziem z niewoli grzechów... nasza prawda zbawi świat! Ale tymczasem jeszcze Tamten panuje i rządzi światem, jest we wszystkich sercach, czyha i toczy śmiertelny bój z Bogiem - szeptał gorąco, powstając z miejsca.
- Stare, rozwiane podania, pomarłe dawno mumie symbolów, zmartwychwstające w najtrzeźwiejszym wieku i wśród najtrzeźwiejszego z narodów, odwieczna tęsknota dusz za istnieniem, odwieczny strach przed śmiercią..."