Swoją wypowiedź poprzedzę „defensywnym” stwierdzeniem (które akurat odnoszę do większości sporów czy problemów), że najprawdopodobniej temat posiada zbyt wiele zmiennych bo można było go ostatecznie i stuprocentowo wyeksploatować, bądź potrzebny byłby do tego obiektywny umysł posiadający wiedzę absolutną. Inną zasadą jest to, że prawda leży zazwyczaj gdzieś pośrodku, ale to raczej osobny temat do rozmyślań. Nie jest to jednak przeszkodą, by można było spokojnie rozwinąć ten problem.
Jeszcze kilka miesięcy temu bliższa była mi twoja teoria nr2, ponieważ czułem (i nadal czuję!) odrazę do pewnych ludzkich zachowań. Brak starań o swój rozwój duchowy jest dla mnie ignorancją. Brzydzę się hedonizmem, chociaż sam chciałbym być jednym z tych ludzi, którzy patrzą na swoje życie bezkrytycznie. Jako osoba z wibracją jaką mam, jestem bardzo uduchowiony i prowadzę częste rozmyślania natury filozoficznej, dlatego też często czuję się „wyżej” lub raczej „na wyższym poziomie mentalnym” niż inni. Pomijając już kwestie religijne, bo chociaż sam uważam się za katolika (krąg kulturowy), to ogólny światopogląd uważam za rzecz oddzielną. Jestem w trakcie jego tworzenia, a właściwie zdobywania wiedzy z różnych źródeł, dlatego moja wiedza jest dosyć okrojona.
W literaturze spotkałem się bodajże tylko ze „Zbrodnią i Karą”, jeśli chodzi o teorie nadludzi. Myślę, że Dostojewski jednak popełnia błąd tworząc tę ideę. Już sama nazwa w terminie „nadczłowiek” odpycha, tym bardziej fakt, jaki użytek zrobili z niej naziści. Oczywiście, każdy człowiek jest inny, ktoś może posiadać wrodzony talent, ktoś inny nigdy nie posiądzie danej umiejętności. Racja zdarzają się jednostki wybitne, lecz nie są to „nadludzie”. Może właśnie kontrowersja polega na tym, że teoria Nietzschego zakłada istnienie „podludzi”, natomiast takie postacie jak Napoleon czy Aleksander Wielki to po prostu wielcy ludzie, którzy zasłużyli na pamięć dzięki umiejętnościom oraz obowiązkom, które na nich spoczywały. Mówisz, że silne jednostki powinny rządzić. Jest to pesymistyczna wizja twojego stanowiska. Chociaż mało prawdopodobne, to silni powinni działać na rzecz słabszych, pomagać im, stanowić autorytet. Myślę, że przy dzisiejszej władzy jest to trudne do pomyślenia, ale patrzymy się na to głównie z tej gorszej strony, kiedy to „nadludzie” sprawują rządy totalitarne.
Po części wierzę w determinizm, po części w wolną wolę. To sprawa czysto światopoglądowa. Wydaje mi się nawet, ze religia chrześcijańska nie posiada konkretnego stanowiska, spotykałem się z różnymi wersjami interpretacji. Ale jeśli mamy swoją rolę do odegrania w tym „teatrzyku”, to dążenie do niej powinno stać się naszym celem. A raczej to „człowiek celem samym w sobie”. Jeśli pewne działania przychodzą nam z łatwością, to logicznym jest by to wykorzystać. Tym bardziej, kiedy spotykamy się ze zdaniami innych ludzi mówiącymi nam o tym, że pełnię szczęścia osiągniemy tylko godząc się z własnym losem i nie robiąc niczego na siłę. Powinniśmy próbować wielu rzeczy, by poznać, co nam sprawia radość i do czego chcemy dążyć.
Poza tym, jeśli pozwolisz, jeszcze o twojej psychice. Nie rozumiem dlaczego jesteś z niej niezadowolony. Wygląda na to, że jesteś wyjątkowo odporny psychicznie, czego sam ci bardzo zazdroszczę. Abstrahując od tematu, odporność psychiczną, budowanie jej, oraz dbanie o ogólny rozwój na płaszczyźnie cielesnej jaki i społecznej uważam za kierunek, w którym każdy powinien dążyć.
Henry Jekyll
Jeszcze kilka miesięcy temu bliższa była mi twoja teoria nr2, ponieważ czułem (i nadal czuję!) odrazę do pewnych ludzkich zachowań. Brak starań o swój rozwój duchowy jest dla mnie ignorancją. Brzydzę się hedonizmem, chociaż sam chciałbym być jednym z tych ludzi, którzy patrzą na swoje życie bezkrytycznie. Jako osoba z wibracją jaką mam, jestem bardzo uduchowiony i prowadzę częste rozmyślania natury filozoficznej, dlatego też często czuję się „wyżej” lub raczej „na wyższym poziomie mentalnym” niż inni. Pomijając już kwestie religijne, bo chociaż sam uważam się za katolika (krąg kulturowy), to ogólny światopogląd uważam za rzecz oddzielną. Jestem w trakcie jego tworzenia, a właściwie zdobywania wiedzy z różnych źródeł, dlatego moja wiedza jest dosyć okrojona.
W literaturze spotkałem się bodajże tylko ze „Zbrodnią i Karą”, jeśli chodzi o teorie nadludzi. Myślę, że Dostojewski jednak popełnia błąd tworząc tę ideę. Już sama nazwa w terminie „nadczłowiek” odpycha, tym bardziej fakt, jaki użytek zrobili z niej naziści. Oczywiście, każdy człowiek jest inny, ktoś może posiadać wrodzony talent, ktoś inny nigdy nie posiądzie danej umiejętności. Racja zdarzają się jednostki wybitne, lecz nie są to „nadludzie”. Może właśnie kontrowersja polega na tym, że teoria Nietzschego zakłada istnienie „podludzi”, natomiast takie postacie jak Napoleon czy Aleksander Wielki to po prostu wielcy ludzie, którzy zasłużyli na pamięć dzięki umiejętnościom oraz obowiązkom, które na nich spoczywały. Mówisz, że silne jednostki powinny rządzić. Jest to pesymistyczna wizja twojego stanowiska. Chociaż mało prawdopodobne, to silni powinni działać na rzecz słabszych, pomagać im, stanowić autorytet. Myślę, że przy dzisiejszej władzy jest to trudne do pomyślenia, ale patrzymy się na to głównie z tej gorszej strony, kiedy to „nadludzie” sprawują rządy totalitarne.
Po części wierzę w determinizm, po części w wolną wolę. To sprawa czysto światopoglądowa. Wydaje mi się nawet, ze religia chrześcijańska nie posiada konkretnego stanowiska, spotykałem się z różnymi wersjami interpretacji. Ale jeśli mamy swoją rolę do odegrania w tym „teatrzyku”, to dążenie do niej powinno stać się naszym celem. A raczej to „człowiek celem samym w sobie”. Jeśli pewne działania przychodzą nam z łatwością, to logicznym jest by to wykorzystać. Tym bardziej, kiedy spotykamy się ze zdaniami innych ludzi mówiącymi nam o tym, że pełnię szczęścia osiągniemy tylko godząc się z własnym losem i nie robiąc niczego na siłę. Powinniśmy próbować wielu rzeczy, by poznać, co nam sprawia radość i do czego chcemy dążyć.
Poza tym, jeśli pozwolisz, jeszcze o twojej psychice. Nie rozumiem dlaczego jesteś z niej niezadowolony. Wygląda na to, że jesteś wyjątkowo odporny psychicznie, czego sam ci bardzo zazdroszczę. Abstrahując od tematu, odporność psychiczną, budowanie jej, oraz dbanie o ogólny rozwój na płaszczyźnie cielesnej jaki i społecznej uważam za kierunek, w którym każdy powinien dążyć.
Henry Jekyll
"toczę swój żywot se"