Ostatnio zakupiłem (pierwszy raz od kilku lat - miałem przerwę w czytaniu) Tygodnik Powszechny. Dość ciekawie prowadzony magazyn, z ciekawymi artykułami, gdzie polityka ograniczona jest do minimum, a większość treści łapie się w ramy światopoglądowe. Fajny, opiniotwórczy tygodnik. Mniejsza z tym. W numerze, który posiadam, przeczytałem rewelacyjny artykuł dotyczący Wielkiego Postu.
Mniej lub bardziej wiadomo, że sprawy religijne są dla mnie dość ważne, ale w kontekście filozofii i społeczeństwa. Wiara mniej tu miała do gadania, bardziej interesuje mnie aspekt kulturowy chrześcijaństwa. Ale w tym wypadku jest coś, co sprawiło, że chyba się we mnie odrobina wiary obudziła. Otóż, artykuł mówi, że prawdziwy post odbywa się na pustyni. A tą pustynię każdy z nas ma w sobie, trzeba ją tylko odnaleźć i się tam udać. Bo post to nie tylko asceza ciała. Dzięki tej naszej wewnętrznej pustyni jesteśmy w stanie oddać się postowi ducha. No i pomyślałem sobie, że to jest chyba najważniejsze w samej idei postu. No bo co komu po tym, że powie: nie będę jeść cukierków, ograniczę chipsy, stop z przeklinaniem, wyluzuję z grami komputerowymi, itp... To jest bez sensu. Naprawdę. Zdecydowana większość populacji, chrześcijańskiej, stawia na post w tej właśnie postaci. A może warto czasem udać się na swoją pustynię. Może warto wyciszyć się maksymalnie: zamknąć się w pokoju, powyłączać wszystkie urządzenia, które rozpraszają naszą uwagę, zaciągnąć rolety, zamknąć oczy i poleżeć w ciszy i spokoju przez godzinę. Pobyć samemu. Przecież Chrystus na pustyni był całkowicie sam. Oczywiście, nie jadł, nie pił przez 40 dni. Ale przede wszystkim oddawał się kontemplacji, rozmawiał z Bogiem i nie dawał się Nieprzyjacielowi. My możemy zrobić to samo. Kiedy się wyciszymy, kiedy już wygramy potyczkę z nami samymi, wtedy wkroczy Nieprzyjaciel i będzie próbował nas rozproszyć. Ale nie dajmy się mu, choćby przez tą godzinę. Myślę, że taka forma postu może nas samych wiele nauczyć. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie będę mieć okazję sprawdzić siebie samego pod tym kątem. Do czego również zachęcam wszystkich Was.
Zaplecze filozoficzne stojące za chrześcijaństwem jest wręcz niesamowite. Cieszę się wielce, że ukształtowało ono mój światopogląd.
Mniej lub bardziej wiadomo, że sprawy religijne są dla mnie dość ważne, ale w kontekście filozofii i społeczeństwa. Wiara mniej tu miała do gadania, bardziej interesuje mnie aspekt kulturowy chrześcijaństwa. Ale w tym wypadku jest coś, co sprawiło, że chyba się we mnie odrobina wiary obudziła. Otóż, artykuł mówi, że prawdziwy post odbywa się na pustyni. A tą pustynię każdy z nas ma w sobie, trzeba ją tylko odnaleźć i się tam udać. Bo post to nie tylko asceza ciała. Dzięki tej naszej wewnętrznej pustyni jesteśmy w stanie oddać się postowi ducha. No i pomyślałem sobie, że to jest chyba najważniejsze w samej idei postu. No bo co komu po tym, że powie: nie będę jeść cukierków, ograniczę chipsy, stop z przeklinaniem, wyluzuję z grami komputerowymi, itp... To jest bez sensu. Naprawdę. Zdecydowana większość populacji, chrześcijańskiej, stawia na post w tej właśnie postaci. A może warto czasem udać się na swoją pustynię. Może warto wyciszyć się maksymalnie: zamknąć się w pokoju, powyłączać wszystkie urządzenia, które rozpraszają naszą uwagę, zaciągnąć rolety, zamknąć oczy i poleżeć w ciszy i spokoju przez godzinę. Pobyć samemu. Przecież Chrystus na pustyni był całkowicie sam. Oczywiście, nie jadł, nie pił przez 40 dni. Ale przede wszystkim oddawał się kontemplacji, rozmawiał z Bogiem i nie dawał się Nieprzyjacielowi. My możemy zrobić to samo. Kiedy się wyciszymy, kiedy już wygramy potyczkę z nami samymi, wtedy wkroczy Nieprzyjaciel i będzie próbował nas rozproszyć. Ale nie dajmy się mu, choćby przez tą godzinę. Myślę, że taka forma postu może nas samych wiele nauczyć. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie będę mieć okazję sprawdzić siebie samego pod tym kątem. Do czego również zachęcam wszystkich Was.
Zaplecze filozoficzne stojące za chrześcijaństwem jest wręcz niesamowite. Cieszę się wielce, że ukształtowało ono mój światopogląd.
Ja miażdżyć!