...czym dla Ciebie jest niebo?, czy w ogóle wierzysz w to, że ono istnieje?
Kiedyś spotkałem się ze stwierdzeniem, że niebo to miejsce gdzie wszyscy jesteśmy szczęśliwi, gdzie po prostu jesteśmy po śmierci. Razem, szczęśliwi. Jak pisał poeta:
Tu troski nie panują, tu pracej nie znają,
Tu nieszczęście, tu miejsca przygody nie mają,
Tu choroby nie najdzie, tu nie masz starości,
Tu śmierć, łzami karmiona, nie ma już wolności.
Opacznie rozumiem "przygody", i jestem tego w pełni świadom. Być może ich tam nie ma, a my jesteśmy po prostu szczęśliwi, jesteśmy w niebie, ponad gwiazdami, ponad szczytami szczęścia jakie znamy z życia "doczesnego". Ale trochę się boję, że tylko będziemy. Nie chciałbym tego, żebyśmy tylko byli szczęśliwi. Nie wierzę w to, że niebo tak wygląda.
Dla mnie niebo to miejsce o którym marzymy na ziemi. Być może jest to bardzo płytkie myślenie, może marzenia to nic przy tym co nas tam czeka. Ale ja właśnie tak uważam, że marzenia to niebo. Naturalnie, wierzę w to, że będzie tam też Bóg, nasz Stwórca. Wyobrażam go sobie trochę jako starca, wędrownika, mędrca.
Chciałbym się kiedyś spotkać z Matem, którego pewnie znacie. Chciałbym podróżować razem z nim, żyć, przeżywać przygody.
Niebo może wyglądać tak jak i życie człowieka:
To ostatni chyba już rejs,
cios sztyletem lub kula w pierś.
Bóg na szkuner w niebiosach zabierze ich,
wszystkich chłopców z Botany Bay.
(szkuner to taki żaglowiec)
O zmarłych kierowcach lub motocyklistach mówi się, że po śmierci jeżdżą po niebiańskich autostradach. Indianie mieli Krainę Wiecznych Łowów, wikingowie mieli Valhallę. Mat zaś wierzy w Niebiańskie Łąki ponad gwiazdami.
Myślę że to marzenia odgrywają tutaj dużą rolę, ale nie wiem jak to będzie. Bo kto to wie? Myślę, że tego dowiemy się dopiero po śmierci. I mam szczerą nadzieję, że będzie po prostu dobrze. Że każdy będzie mógł być szczęśliwy przez to co kocha.
Kiedyś spotkałem się ze stwierdzeniem, że niebo to miejsce gdzie wszyscy jesteśmy szczęśliwi, gdzie po prostu jesteśmy po śmierci. Razem, szczęśliwi. Jak pisał poeta:
Tu troski nie panują, tu pracej nie znają,
Tu nieszczęście, tu miejsca przygody nie mają,
Tu choroby nie najdzie, tu nie masz starości,
Tu śmierć, łzami karmiona, nie ma już wolności.
Opacznie rozumiem "przygody", i jestem tego w pełni świadom. Być może ich tam nie ma, a my jesteśmy po prostu szczęśliwi, jesteśmy w niebie, ponad gwiazdami, ponad szczytami szczęścia jakie znamy z życia "doczesnego". Ale trochę się boję, że tylko będziemy. Nie chciałbym tego, żebyśmy tylko byli szczęśliwi. Nie wierzę w to, że niebo tak wygląda.
Dla mnie niebo to miejsce o którym marzymy na ziemi. Być może jest to bardzo płytkie myślenie, może marzenia to nic przy tym co nas tam czeka. Ale ja właśnie tak uważam, że marzenia to niebo. Naturalnie, wierzę w to, że będzie tam też Bóg, nasz Stwórca. Wyobrażam go sobie trochę jako starca, wędrownika, mędrca.
Chciałbym się kiedyś spotkać z Matem, którego pewnie znacie. Chciałbym podróżować razem z nim, żyć, przeżywać przygody.
Niebo może wyglądać tak jak i życie człowieka:
To ostatni chyba już rejs,
cios sztyletem lub kula w pierś.
Bóg na szkuner w niebiosach zabierze ich,
wszystkich chłopców z Botany Bay.
(szkuner to taki żaglowiec)
O zmarłych kierowcach lub motocyklistach mówi się, że po śmierci jeżdżą po niebiańskich autostradach. Indianie mieli Krainę Wiecznych Łowów, wikingowie mieli Valhallę. Mat zaś wierzy w Niebiańskie Łąki ponad gwiazdami.
Myślę że to marzenia odgrywają tutaj dużą rolę, ale nie wiem jak to będzie. Bo kto to wie? Myślę, że tego dowiemy się dopiero po śmierci. I mam szczerą nadzieję, że będzie po prostu dobrze. Że każdy będzie mógł być szczęśliwy przez to co kocha.
odpalajta swe motóry
zakładajta a'la skóry
zakładajta a'la skóry