Drugi wiersz w takim, dziwnym stylu, pierwszy raz wyżywam się pisząc. Pisane w wannie.
Adresacie!
Pragnąłeś miłości,
A ja Ci ją dałem.
Adresacie!
Pragnąłeś spokoju,
Ja spory zażegnałem.
Potrzebowałeś radości,
Ja Ci ją ofiarowałem.
Czegóż więcej potrzeba do pełnego zaspokojenia?
Czyżby zmienić to, czego nikt nie chciał zmieniać?
Uspokoić zmartwioną duszę?
To ja tutaj złem kołyszę.
Adresacie!
Bliżej wam nieznany.
Adresacie!
Tak bardzo przez wielu pożądany.
Adresacie!
Teraz już z serca wygnany.
Czemuż, więc... spoglądasz tak łaskawie?
Patrząc na mój ból i chód kulawy?
Nie rozumiesz tego co widzisz.
Próbujesz tylko gestem zmylić.
Adresacie!
Spotkałeś już szczęście?
Adresacie!
Czy zaczynasz już pękać?
Adresacie!
Gdzież jest Twoje miejsce?
Adresacie!
Czemu musisz mnie w snach nękać?
Siedzę teraz, smutny i srogi,
Bo co? Nie ma już mojej drogi,
Nigdy nie chodziłem na skróty,
Ale nie ominąłem jednak całej tej obłudy!
Adresacie!
Patrz ile wrogości.
Adresacie!
To dla Twojej pełnej jasności.
Adresacie!
Zrozum, to normalne,
Na kolana upadnę,
Wsłucham się w mędrców radę,
Do snu się nie ułożę...
Adresacie!
Padnę...
Pragnąłeś miłości,
A ja Ci ją dałem.
Adresacie!
Pragnąłeś spokoju,
Ja spory zażegnałem.
Potrzebowałeś radości,
Ja Ci ją ofiarowałem.
Czegóż więcej potrzeba do pełnego zaspokojenia?
Czyżby zmienić to, czego nikt nie chciał zmieniać?
Uspokoić zmartwioną duszę?
To ja tutaj złem kołyszę.
Adresacie!
Bliżej wam nieznany.
Adresacie!
Tak bardzo przez wielu pożądany.
Adresacie!
Teraz już z serca wygnany.
Czemuż, więc... spoglądasz tak łaskawie?
Patrząc na mój ból i chód kulawy?
Nie rozumiesz tego co widzisz.
Próbujesz tylko gestem zmylić.
Adresacie!
Spotkałeś już szczęście?
Adresacie!
Czy zaczynasz już pękać?
Adresacie!
Gdzież jest Twoje miejsce?
Adresacie!
Czemu musisz mnie w snach nękać?
Siedzę teraz, smutny i srogi,
Bo co? Nie ma już mojej drogi,
Nigdy nie chodziłem na skróty,
Ale nie ominąłem jednak całej tej obłudy!
Adresacie!
Patrz ile wrogości.
Adresacie!
To dla Twojej pełnej jasności.
Adresacie!
Zrozum, to normalne,
Na kolana upadnę,
Wsłucham się w mędrców radę,
Do snu się nie ułożę...
Adresacie!
Padnę...