11-15-2013, 08:42 PM
Jak długo?
O pani, co kaprysem zmieniasz pogodę
Nie wiem jak długo jeszcze tą drogą pójdę
Póki co się tym w ogóle nie przejmuję
Wszystko śmiechem komentuje i dokładnie zatuszuje
To ruina, którą mijam co dziennie rano
Patrzę na ich twarze, każdą załamaną
Kiedy krzyczę są naprawdę przerażeni
Czemu się już nie śmieję, nigdy tego nie rozumieli
To ja steruję sceną za jej kulisami
Samotność poznałaś do niemożliwości granic
Bo reżyser może być tylko jeden
Dlatego, właśnie wołam do was, do ciebie
Ref.
Będę tu z wami, z waszymi problemami
Bez rozwiązania, ale nie będziecie sami
Tacy sami, choć z innymi charakterami
Póki idziemy razem, nie ma dla nas żadnych granic
O pani wiem dałaś mi to zadanie
W moim sercu jednak pojawia się wahanie
Urodzeni do przyszłości określonej
Przez rodzinę zaznaczonej, wyznaczonej
Każdy z nas ma swój ciężar, ma swój bagaż
Przez całe życie oglądają okolicę przez witraż
A kształt szkiełek decyduje, jak się świat pojmuje
Sytuacje im dyktuje, świadomością steruje
O pani oni jak lalki do zdalnego sterowania
Wystarczy postawa i siła przekonywania
Oni nawet nie wiedzą, że tworzą ta ruinę
Nie wiem jak daleko zajdę, ale na pewno tu nie zginę
Ref.
Będę tu z wami, z waszymi problemami
Bez rozwiązania, ale nie będziecie sami
Tacy sami, choć z innymi charakterami
Póki idziemy razem, nie ma dla nas żadnych granic
Pani! Spójrz na pochód tych szarych mas
Zbiera mi się na śmiech kolejny raz
Tym razem to już nie będzie udawane
Ida jak istoty pozastraszane
Sami sobie winni, boją się siebie nawzajem
Niby tacy sami, a każdy z nich od nas odstaje
Rozumiem twoje zdenerwowanie
Ale pamiętaj, że mamy swoje zadanie
Póki idziemy razem nikt nas nie pokona
Padną największe armie, padnie wszelka obrona
Dlatego właśnie poprowadzę cię raz jeszcze
Tam gdzie już wszyscy czekają na odejście
Ref.
O pani, co kaprysem zmieniasz pogodę
Nie wiem jak długo jeszcze tą drogą pójdę
Póki co się tym w ogóle nie przejmuję
Wszystko śmiechem komentuje i dokładnie zatuszuje
To ruina, którą mijam co dziennie rano
Patrzę na ich twarze, każdą załamaną
Kiedy krzyczę są naprawdę przerażeni
Czemu się już nie śmieję, nigdy tego nie rozumieli
To ja steruję sceną za jej kulisami
Samotność poznałaś do niemożliwości granic
Bo reżyser może być tylko jeden
Dlatego, właśnie wołam do was, do ciebie
Ref.
Będę tu z wami, z waszymi problemami
Bez rozwiązania, ale nie będziecie sami
Tacy sami, choć z innymi charakterami
Póki idziemy razem, nie ma dla nas żadnych granic
O pani wiem dałaś mi to zadanie
W moim sercu jednak pojawia się wahanie
Urodzeni do przyszłości określonej
Przez rodzinę zaznaczonej, wyznaczonej
Każdy z nas ma swój ciężar, ma swój bagaż
Przez całe życie oglądają okolicę przez witraż
A kształt szkiełek decyduje, jak się świat pojmuje
Sytuacje im dyktuje, świadomością steruje
O pani oni jak lalki do zdalnego sterowania
Wystarczy postawa i siła przekonywania
Oni nawet nie wiedzą, że tworzą ta ruinę
Nie wiem jak daleko zajdę, ale na pewno tu nie zginę
Ref.
Będę tu z wami, z waszymi problemami
Bez rozwiązania, ale nie będziecie sami
Tacy sami, choć z innymi charakterami
Póki idziemy razem, nie ma dla nas żadnych granic
Pani! Spójrz na pochód tych szarych mas
Zbiera mi się na śmiech kolejny raz
Tym razem to już nie będzie udawane
Ida jak istoty pozastraszane
Sami sobie winni, boją się siebie nawzajem
Niby tacy sami, a każdy z nich od nas odstaje
Rozumiem twoje zdenerwowanie
Ale pamiętaj, że mamy swoje zadanie
Póki idziemy razem nikt nas nie pokona
Padną największe armie, padnie wszelka obrona
Dlatego właśnie poprowadzę cię raz jeszcze
Tam gdzie już wszyscy czekają na odejście
Ref.
Życie to żart ...
... tylko czasami źle opowiedziany.