Tekst inspirowany piosenką: https://www.youtube.com/watch?v=CplQ-QMWfs4
Krzyk
Ref.
Choć wprost przed nami jest odległy ląd
Nie ma sposobu by wyrwać się stąd
Łańcuchy własne kujemy, wydając sąd
Sama zdecyduj, którą pójdziesz dziś ze stron
Pamiętasz, kiedyś byłaś jak cień
Na około ciebie tylko pusta sień
Uśmiechnij się, tak jak to robisz co dzień
Widzę, że nie ima się ciebie sen
Twe oczy zmęczone wyrażą ekspresje
Lecz to dla publiki ja widzę depresje
Po raz kolejny do siebie pretensje
Że miałaś zupełnie inne intencje
Stąpając znów po szkle nie pozbieranym
Jest tyle kawałków, nie poukładanych
Powtarzasz mi ciągle, że czas jeszcze mamy
A ja ciągle myślę - za wolno biegamy
Ref.
Ja nie tłumaczę twojej naiwności
Każdy ma przecież swój próg wrażliwości
Gasisz w zarodku swój wybuch złości
Wyuczony odruch, dzięki ludzkości
On dostał czego chciał, a ty wiedziałaś
Przecież, widziałam, jak pięść zaciskałaś
Pamiętaj, że to ty ucierpiałaś
Jest tyle łez, których nie wypłakałaś
Melodia grana jest przez pianino
Słyszycie ją, jesteśmy rodziną
Tą jedną rzecz, wzięłam jako primo
I znów coraz mniej czasu z każdą godziną
Ref.
Ci których, nie ma, zniknęli gdzieś dawno
Przeszłość i pustka jest rzeczą zabawną
Modlę, się by znowu nie popaść w bagno
Dlaczego to zawsze przychodzi tak łatwo?
Dlatego kiedy przechylam browara
Krzycz: “Walcz idioto, ja nie pozwalam!”
Alkohol sen daje, zarazem zniewala
Po świętej bani, znów goryczy czara
Choć przed nami trunki i stół zastawiony
Wybiegnijmy w pole, chrzańmy salony
Chciałabym z wami, po kres nieskończony
Biec na raz we wszystkie cztery świata strony
Ref.
Choć wprost przed nami jest odległy ląd
Nie ma sposobu by wyrwać się stąd
Łańcuchy własne kujemy, wydając sąd
Sama zdecyduj, którą pójdziesz dziś ze stron
Krzyk
Ref.
Choć wprost przed nami jest odległy ląd
Nie ma sposobu by wyrwać się stąd
Łańcuchy własne kujemy, wydając sąd
Sama zdecyduj, którą pójdziesz dziś ze stron
Pamiętasz, kiedyś byłaś jak cień
Na około ciebie tylko pusta sień
Uśmiechnij się, tak jak to robisz co dzień
Widzę, że nie ima się ciebie sen
Twe oczy zmęczone wyrażą ekspresje
Lecz to dla publiki ja widzę depresje
Po raz kolejny do siebie pretensje
Że miałaś zupełnie inne intencje
Stąpając znów po szkle nie pozbieranym
Jest tyle kawałków, nie poukładanych
Powtarzasz mi ciągle, że czas jeszcze mamy
A ja ciągle myślę - za wolno biegamy
Ref.
Ja nie tłumaczę twojej naiwności
Każdy ma przecież swój próg wrażliwości
Gasisz w zarodku swój wybuch złości
Wyuczony odruch, dzięki ludzkości
On dostał czego chciał, a ty wiedziałaś
Przecież, widziałam, jak pięść zaciskałaś
Pamiętaj, że to ty ucierpiałaś
Jest tyle łez, których nie wypłakałaś
Melodia grana jest przez pianino
Słyszycie ją, jesteśmy rodziną
Tą jedną rzecz, wzięłam jako primo
I znów coraz mniej czasu z każdą godziną
Ref.
Ci których, nie ma, zniknęli gdzieś dawno
Przeszłość i pustka jest rzeczą zabawną
Modlę, się by znowu nie popaść w bagno
Dlaczego to zawsze przychodzi tak łatwo?
Dlatego kiedy przechylam browara
Krzycz: “Walcz idioto, ja nie pozwalam!”
Alkohol sen daje, zarazem zniewala
Po świętej bani, znów goryczy czara
Choć przed nami trunki i stół zastawiony
Wybiegnijmy w pole, chrzańmy salony
Chciałabym z wami, po kres nieskończony
Biec na raz we wszystkie cztery świata strony
Ref.
Choć wprost przed nami jest odległy ląd
Nie ma sposobu by wyrwać się stąd
Łańcuchy własne kujemy, wydając sąd
Sama zdecyduj, którą pójdziesz dziś ze stron
Życie to żart ...
... tylko czasami źle opowiedziany.