"Do sumienia"
Nie było mnie już przez ładnych parę miesięcy
Tak ciężko było po wszystkim to wszystko odkręcić
Tijka zniknęła, odeszła prawie w zapomnienie
By przyszła z powrotem nie wystarczyło głową skinienie
Wróciłam i padam przed Tobą na kolana
Wybacz, że Cię budzę, nie chciałam czekać z tym do rana
Złość, zazdrość i nienawiść opuszczają mnie, już ich prawie nie ma
Teraz zmagam się z innymi uczuciami trzema
Wiem, że pewnie dla Ciebie nic już nie znaczę
Pozwól, że chociaż raz Cię jeszcze zobaczę
Że zobaczę i przeproszę, czuję, że tak trzeba
Nie słuchałam Cię, wiem - nie trafię od razu do nieba
Odwróciłam się od Ciebie tak po prostu
Już się obudziłam, mam ochotę skoczyć z mostu
Zapomniałam o prawdzie, o moim sumieniu
Przestałam odnajdywać spokój w tajemnicy i w milczeniu
Przepraszam Cię za to, przepraszam Cię szczerze
I za to, że uwierzyłam w to, w co tak naprawdę nie wierzę
Za to, że udawałam, kłamałam, że jestem inna
I że mimo tylu zbrodni wciąż pozostałam niewinna
I że po wygraną szłam, nie zważając na ludzi
I że pozwalałam by ktoś za mnie ręce brudził
Że raniłam bez wahania, świadomie i skrycie
Że mimo tego z uśmiechem patrzyłam we własne odbicie
Że robiłam wszystko to, czego Ty robić nie chciałaś
Przepraszam i dziękuję, teraz wiem, że rację miałaś
Teraz możesz zostać lub zostawić mnie z grzechem, ja Cię nie zatrzymuję
Szczerze za wszystko żałuję, lecz poprawy nie obiecuję
No, ja już skończyłam, Ty możesz iść spać
Jeśli mi wybaczysz, proszę daj znać
Nie było mnie już przez ładnych parę miesięcy
Tak ciężko było po wszystkim to wszystko odkręcić
Tijka zniknęła, odeszła prawie w zapomnienie
By przyszła z powrotem nie wystarczyło głową skinienie
Wróciłam i padam przed Tobą na kolana
Wybacz, że Cię budzę, nie chciałam czekać z tym do rana
Złość, zazdrość i nienawiść opuszczają mnie, już ich prawie nie ma
Teraz zmagam się z innymi uczuciami trzema
Wiem, że pewnie dla Ciebie nic już nie znaczę
Pozwól, że chociaż raz Cię jeszcze zobaczę
Że zobaczę i przeproszę, czuję, że tak trzeba
Nie słuchałam Cię, wiem - nie trafię od razu do nieba
Odwróciłam się od Ciebie tak po prostu
Już się obudziłam, mam ochotę skoczyć z mostu
Zapomniałam o prawdzie, o moim sumieniu
Przestałam odnajdywać spokój w tajemnicy i w milczeniu
Przepraszam Cię za to, przepraszam Cię szczerze
I za to, że uwierzyłam w to, w co tak naprawdę nie wierzę
Za to, że udawałam, kłamałam, że jestem inna
I że mimo tylu zbrodni wciąż pozostałam niewinna
I że po wygraną szłam, nie zważając na ludzi
I że pozwalałam by ktoś za mnie ręce brudził
Że raniłam bez wahania, świadomie i skrycie
Że mimo tego z uśmiechem patrzyłam we własne odbicie
Że robiłam wszystko to, czego Ty robić nie chciałaś
Przepraszam i dziękuję, teraz wiem, że rację miałaś
Teraz możesz zostać lub zostawić mnie z grzechem, ja Cię nie zatrzymuję
Szczerze za wszystko żałuję, lecz poprawy nie obiecuję
No, ja już skończyłam, Ty możesz iść spać
Jeśli mi wybaczysz, proszę daj znać
Prawda jest jak Bóg... Jesteś może ateistą?