Aleatha

Pełna wersja: Poleć książkę/autora
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4
Słyszałam już kiedyś o Działach Nawarony i o Komandosach z Nawarony. Tylko zastanawiam się, gdzie...
(09-07-2013, 08:28 PM)Aideen napisał(a): [ -> ]Słyszałam już kiedyś o Działach Nawarony i o Komandosach z Nawarony. Tylko zastanawiam się, gdzie...

To tytuły filmów. Filmy owe w TV często lecą. Puszczają je przeważnie na Boże Narodzenie, Wielkanoc i tym podobne, świąteczne okazje. Jak sama widzisz, filmy te idealnie pasują do atmosfery tychże świąt Happy
Racja. Widziałam kiedyś film. Ale nie wiem, który Laugh
Mam pytanie. Czytał ktoś "Czerń Upiór Połudnoa" Maji Kossakowskiej? Wzełam się za tą książkę zaraz po"Gwiezdnym Pyle".
Moi drodzy! Serdecznie Wam polecam Kroniki Świata Wynurzonego! Moim zdaniem (przynajmniej część pierwsza, którą właśnie skończyłam) jest fenomenalna i nawet lepsza od Wojen Świata Wynurzonego. Lucia Troisi zmiażdżyła system Laugh
TAK, TAK, TAK
Wreszcie komuś mogę powiedzieć o jednej z moich ulubionych serii. Mianowicie: Cykl "Cienie Pojętnych" Adriana Tchaikovsky'iego <zabijcie mnie, ale nie mam pojęcia czy umieścić tu apostrof czy nie>.
Bardzo ciekawie przedstawiony świat, w którym ludzie wywodzą się od owadów. Szczególnie podobały mi się opisy maszyn i taktyki wojennej, ale w tym temacie jestem laikiem, dlatego nie dam głowy, że są dobre. Interesujące przedstawienie bohaterów, zarówno tych głównych, jak i pobocznych. Motywy działań - uzasadnione, czego często brakuje mi w książkach. Ach, no i postacie giną, co w świecie ogarniętym wojną wydaje mi się realistyczne. Bohaterowie są dynamiczni, co uwielbiam. Nie mam z kim podyskutować na temat tej serii, więc jak ktoś czytał - z chęcią porozmawiam o wrażeniach.
Jeśli są tu jacyś czytelnicy powieści historycznych, amatorzy mediwedistyki, wielbiciele opowieści o krucjatach czy chłodnych powiewów skandynawskiego wichru... to polecam "Krzyżowców" Jana Guillou. To 3-częściowy cykl, na podstawie którego powstały filmy: "Templariusze: Miłość i krew" (Gdzie mój topór? Idę ubić durnia, który tłumaczył ten tytuł...), "Arn. Królestwo na końcu drogi" i mini serial "Arn". Ekranizacje rozlały się po świecie, gorąco przyjęte. Mnie również się spodobały. Potem sięgnęłam po książkę... i się zakochałam. To kawał historii Szwecji, historii krwawych wojen w Ziemi Świętej, tarć między wielkimi religiami i światopoglądami. Opowieść o miłości, poświęceniu i krzywdach, o wielkich przywódcach, myślicielach i filozofach, ale też o zaślepionych pychą i chciwością durniach.
Całość barwna, wciągająca, świetnie napisana. Język polskiej wersji jest umiejętnie okraszony archaizmami. Nie odstrasza, a niejednokrotnie dodaje pikanterii.

Znikłam dla świata na 3 tygodnie, kiedy to czytałam. Gorąco polecam. A jeśli nie wiesz, czy to klimaty dla Ciebie, to pytanie jest proste: Podobało Ci się "Królestwo Niebieskie"? Jeśli tak, to "Krzyżowców" też przynajmniej polubisz, a drugi tom pokochasz.

#1 "Droga do Jerozolimy"
#2 "Rycerz zakonu templariuszy"
#3 "Królestwo na końcu drogi"
## "Dziedzictwo rycerza Arna" -- nie należy do trylogii, ale pięknie podsumowuje całą opowieść.
Pozwolę sobie na doubleposta, bo to co chcę Wam polecić jest dla mnie zbyt dobre, żeby z tym zaczekać Tongue

"Nad rozszalałym morzem wstało słońce. Pędzące fale załamywały się z hukiem, a biel ich grzyw ciągnęła się aż po horyzont. Doliny między nimi były coraz głębsze, a wiatr zrywał z nich pianę i wlókł za sobą w szarym welonie, który wypełniał powietrze i zasnuwał niebo."

Jeśli ktoś z tu obecnych nie słyszał jeszcze o Patricku O'Brianie, to najwyższy czas naprawić ten błąd i przeczytać choćby notkę na wikipedii, żeby wiedzieć co to za człowiek.

[Obrazek: 300px-Patrick45.jpg]
Pisarz, tłumacz, biograf. Autor jednego z najsłynniejszych cykli marynistycznych, jakie kiedykolwiek powstały, opowiadającego o przyjaźni i przygodach kapitana brytyjskiej Marynarki Wojennej Jacka Aubreya i doktora medycyny Stephena Maturina, będącego lekarzem okrętowym i agentem brytyjskiego wywiadu.
Cykl składa się z 20 pełnych powieści i 1 niestety niedokończonej. Każda z książek jest sama w sobie zamkniętą całością, lecz razem układają się w piękną opowieść o życiu głównych bohaterów.

Seria jest istnym majstersztykiem. O'Brian pół życia robił do niej research historyczny i marynistyczny, czerpał garściami ze swoich własnych doświadczeń z pracy w brytyjskim wywiadzie. Powstało dzieło doskonale obrazujące realia przełomu XVIII i XIX wieku: zarówno życie na morzu (z wszystkimi niuansami żeglugi, walki, dowodzenia, organizacji Royal Navy...) jak i na lądzie (obyczajowość epoki, wydarzenia historyczne, ówczesne poglądy polityczne i nurty filozoficzne tragające Europą, ówczesny stan wiedzy medycznej i z dziedziny historii naturalnej...)

O'Brian stworzył epicką, powalającą rozmachem, szczegółowością i dopracowaniem sagę. Zaludnił ją barwnymi, wielowymiarowymi postaciami, z których każda mówi własnym językiem (milion odcieni staroangielskiego – mówi się, że pod tym względem O'Brian prześcignął nawet Tolkiena), a jej poglądy opierają się na indywidualnych życiowych doświadczeniach. Albo kocha się postacie z tej książki, albo kocha się sposób, w jaki są wykreowane na łajdaków.

Marynistyczna strona cyklu jest fantastyczną kanwą dla w zasadzie nieskomplikowanych fabuł poszczególnych tomów. Oś, jak to oś, zawsze jest prosta. Dopiero opisy wydarzeń dziejących się po drodze, codziennych przypadków i wypadków, nadają tym książkom głębi i wielowymiarowości do tego stopnia, że czuje się, jakby się stało z Jackiem i Stephenem tam, na pokładzie okrętu. A wszystko to opisane prostym, choć czasem lirycznym (patrz: cytat z początku posta) językiem. Po prostu cud, miód i orzeszki.

Jeśli ktoś mi w tym miejscu powie, że nie jest fanem marynistyki i się na tym nie zna, w związku z czym nie jest zainteresowany tym cyklem, to... powiem mu, że zanim przeczytałam "Dowódcę Sophie" (1 tom), też tak czułam. Nie miałam pojęcia o tych wszystkich marslach, rejach, rumbach i innych bejdewindach. Ale wiecie co? Książki są pisane tak, że można łatwo się w to wciągnąć i z łatwością się połapać, z drobną pomocą cioci wikipedii. Taki efekt O'Brian osiągnął dzięki genialnej zagrywce: jeden z dwójki głównych bohaterów, Stephen Maturin, jest kompletnym morskim ignorantem i na każdym kroku wszyscy mu tłumaczą, o co chodzi – skutecznie, ale nie nachalnie.
Naprawdę, nie przejmujcie się tym, że "to nie wasz klimat". Ja nie wiedziałam, że to właśnie jest mój klimat, póki nie spróbowałam.
Jeśli nadal kogoś nie przekonałam, to proponuję poświęcić dosłownie 2,5 godziny i obejrzeć film "Pan i władca: Na krańcu świata" z genialnym Russellem Crowe i równie cudnym Paulem Bettany w rolach głównych. To nie tyle ekranizacja, co film na motywach: pozbierali fajne rzeczy z kilku tomów i wyszła hybryda idealnie oddająca klimat cyklu. W razie potrzeby, mogę się podzielić dobrymi napisami, bo wersja z polskim lektorem ma wyciętą połowę dialogów, a dostępne w sieci napisy są żałośnie przetłumaczone.
Ooo @Nikaj zapowiada się ciekawie. Gdy znajdę trochę czasu postaram się sięgnąć i poczytać Smile Myśle, że mi się spodoba.
Stron: 1 2 3 4