Aleatha

Pełna wersja: Poleć książkę/autora
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4
Ciężko mi się teraz zabrać za cokolwiek nowego do czytania, ale spróbuję w przyszłości sięgnąć po serię "Krzyżowcy", którą tak polecasz. Odnośnie książek historycznych, polecić gorąco mogę serię "Wojny Wikingów" Bernarda Cornwella, opowiadający o najeździe Ivara Bez Kości, Ubby i Halfdana Lodbroksona. Coś świetnego, istna skarbnica wiedzy o wojownikach nie tylko duńskich, ale i angielskich.
Chciałam polecić książkę, którą ledwo co skończyłam czytać, ale jednak zdecydowałam, że polecę w ogóle jej autorkę Smile

Magdalena Kozak
Jak się przeczyta jej biografię, to można by rzec: cud, nie kobieta. Pisze, leczy, strzela i skacze ze spadochronem. Jest lekarzem wojskowym, zaliczyła dwie zmiany w Afganistanie.
Tworzy fantastykę militarną. Wielu mówi: mocne książki dla twardych facetów. Nie zgodzę się do końca. A dlaczego, to już może na konkretnych przykładach:

[Obrazek: Nocarz-Renegat-Nikt.jpg]"Nocarz", "Renegat", "Nikt'.
Słowem: Wampiry. Nie, nie jakieś błyszczące popierdułka. Te książki były i są antidotum na krzywdę, jaką tematyce wampiryzmu uczyniły książki spod szyldu "Zmierzchu". Tutejsze wampiry są prawdziwie głodne krwi i szalenie niebezpieczne. A do tego szkolone w służbach specjalnych. Tak, wampiry w polskim ABW. Brzmi absurdalnie? Jak większość pomysłów Magdy, gdy się czyta tylko jaskółki. Książki są jednak napisane tak, że to naprawdę nabiera sensu. I wciąga jak diabli. I często robi czytelnikowi pranie mózgu: kolejno poznawane strony konfliktu (s-f militarne = konflikt musi być) mają swoje wartości, o które walczą, mają swoje racje, których nie da się zanegować. Dobre wampiry, złe wampiry, dobrzy ludzie, źli ludzie... Tutaj tak to nie działa. W tych książkach nic nie jest czarno-białe, mimo że, jak na każdej wojnie, propaganda robi swoje = to niewątpliwie uczy dostrzegania pewnych rzeczy.
Merytorycznie książki są genialne: jako lekarz autorka kapitalnie ogarnęła temat wampiryzmu i (bądź co bądź) uzależnienia od krwi. Militaria w książce? Nie mamy do czynienia z powodzią nomenklatury, chociaż przyznam, że można się podszkolić. Technika i metodologia działania służ specjalnych są ważnym elementem fabuły, ale na pierwszy plan wysuwa się coś innego: bohaterowie wyrwani żywcem z tego specyficznego środowiska i relacje między nimi; ich sposób postrzegania siebie wzajemnie i rzeczy, którymi się zajmują. To opowieść nasiąknięta atmosferą braterstwa, jakiegoś pozornie niepasującego do naszej codzienności kodeksu honorowego, współczesnej odmiany bushido. Ten element jest obecny we wszystkich książkach Magdy, ale w cyklu o Vesperze jest filarem.


[Obrazek: fiolet-b-iext36355656.jpg]"Fiolet".
Skoro debiut był o służbach specjalnych, to druga powieść jest ukłonem w stronę spadochronowej braci.
Fabuła pozornie jest prosta: obce obiekty spadają na Ziemię, rozsiewając gigantyczne obce twory, "Fiołki", zionące morderczym cyjanowodorem. Setki tysięcy ofiar w pierwszych dniach inwazji. Wiele miast uległo zagładzie. Zostają powołane oddziały awioprotekcji - istnych szaleńców, skaczących ze spadochronem za obcymi obiektami i unieszkodliwiających je, zanim te uderzą w ziemię i rozsieją zagrożenie. Każdy skok może być ostatni, rzadko kiedy wracają z akcji w komplecie. Ale Obcy okazują się nie być jedynym problemem. Zwykłe ludzkie skurwysyństwo nie śpi, nawet w obliczu zagłady.
I znowu: książka spadochroniarzami stoi. Ich pasją, ich specyficznym podejściem do ryzyka, ich poświęceniem. Magdowy obraz tego środowiska jest wyrazisty i szalenie pociągający. Po przeczytaniu tej książki wchodzi się na googla i szuka najbliższego aeroklubu organizującego kursy spadochronowe.

[Obrazek: 5X68Yfem.jpg] "Paskuda & Co."
Piękna Księżniczka zamknięta w wieży na brzegu jeziora. Czeka na swojego księcia z bajki, strzeżona przez straszliwą Smoczycę Paskudę i dzielnego Strażnika.
Sztampa, no nie? Odgrzewany kotlet. Każde dziecko to zna. Milion razy słyszało.
No ok, zgodzę się, tyle że czy ktokolwiek zastanawiał się, co tam się działo ZANIM księżniczka została oswobodzona? Przez te wszystkie lata uwięzienia? Kiedy z nudów grali w statki, głodna Paskuda wyczekiwała kolejnego Rycerza do zjedzenia, Księżniczka próbowała pozbyć się pryszczy, a Strażnik zbierał od pracodawcy manto za niedokładne przestrzeganie procedur BHP? No właśnie, takich bajek jeszcze nie było.
To zbiór fantastycznych opowiadań, przy których czasem płacze się ze śmiechu, czasem duma nad ludzką naturą, ale zawsze ładuje się psychiczne akumulatory, bo to wyjątkowo ciepłe i podnoszące na duchu historie. Takie dobre bajki dla dorosłych: o przyjaźni, miłości, odpowiedzialności...

I na koniec powieść, od której zaczęło się pisanie tego posta...
[Obrazek: La0DyZLm.jpg] "Łzy diabła"
W ujęciu dosłownym: Pustynno-górzysta planeta Dżahan, na której Obcy przybysze z odległej Ziemi handlują bronią, śmigłowcami, czołgami i wszelką technologią wojskową w zamian za czars - roślinę, z której produkuje się Łzy Diabła, narkotyk, od którego uzależniona jest cała ziemska ludzkość. Nowoczesne technologie zmieniają oblicze starych konfliktów na Dżahanie.
Młody królewicz Izzat rusza na wyprawę wojenną przeciwko odwiecznym wrogom jego ojczystej Farji -- Wysokim. Jego zwycięstwo ma otworzyć nowy Szlak przez góry i ocalić kraj przed inwazją zawistnych sąsiadów. Tylko, że teraz walki nie prowadzi się już szabelką na wielbłądzie, tylko przy huku wystrzałów karabinów i w cieniu Black Hawków.
Znajda, ledwie żywy chłopak wyłowiony przez chłopów z rozlewisk rzeki, zostaje pastuchem w górach. Nie pamięta kim jest, skąd pochodzi, co mu się stało. I nie wie, skąd w nim ta przemożna żądza zemsty na królewskich żołnierzach.
Dwie historie, które z pozoru się nie łączą, toteż finał książki może wielu zdziwić.
Dwie historie, które wiele dają do myślenia, szczególnie że... cała ta powieść jest analogią do rzeczywistości Afganistanu: do zderzenia tamtejszej cywilizacji z tym co nazywamy "zachodem", do walk o władzę na poziomie państwa, grupy etnicznej czy górskiego watażki, do tego co zwiemy "terroryzmem".
Po przeczytaniu tej książki widać jak na dłoni, dlaczego przeciętnemu Kowalskiemu tak trudno jest zrozumieć, co tam się dzieje. Widać wszelkie uprzedzenia, stereotypy, rozbieżności w uwarunkowanych kulturowo systemach wartości. Widać, dlaczego niektórzy ludzie z zachodniego kręgu kulturowego odnajdują tam swoje miejsce, podczas gdy wielu miejscowych pragnie stamtąd uciec właśnie na zachód.
Trzeba zaznaczyć, że książka jest gruba, ale jest majstersztykiem jeśli idzie o planowanie i rozkład fabuły na przestrzeni tych ponad 700 stron. Pieruńsko dużo się w niej dzieje. Nie wszystko popycha fabułę naprzód, część po prostu tworzy fantastyczny klimat książki. Pokazuje elementy z życia takiej bazy na pustynnym podgórzu, pokazuje zarówno pozytywne jak i makabryczne strony bycia żołnierzem, chwile zwycięstwa i narodzin legend, jak też rozpaczy i przerażenia.
Teksty często padają takie, że klękajcie narody (mój zasób pyskówek po przeczytaniu tej książki potroił się ^^), ostry dowcip autorki może i nie jest jakoś wyrafinowany, ale doskonale pasuje do postaci. Te są z kolei barwne, niezbyt wielowymiarowe, ale płaskie na pewno również nie, bardzo realistycznie wypadają.
Nagłe zwroty akcji mogą naprawdę na moment zatrzymać serce (miejscami zasłaniałam kartką dolną część ekranu czytnika, żeby nie podglądać przypadkiem - tak, mam dziwny styl czytania).


Gorąco polecam prozę Magdy Kozak. Jestem świadoma, że nie każdemu musi podejść ze względu na militarne aspekty, ale doprawdy: spróbujcie. Magda ma fantastyczny styl narracji: książki płyną, szalenie wciągając w losy charyzmatycznych bohaterów. Rzadko który z nich nie biega z karabinem, ale ich przygody są naprawdę ciekawe, intrygi złożone a problemy nie wyssane z palca.

tomekfbaran

Lubię czytać ksiązki Stevena Kinga, ale miałem dość długą (roczną) przerwę w czytaniu, czuję, że na weekendzie zacznę czytać Bezsenność, a co do polecenia to proponuję Łowcę snów
Mam na półce wielu autorów godnych polecenia, ale jest wśród nich ktoś kogo uważam za swojego duchowego mistrza i wszelkie jego dzieła lub dzieła tylko z nim związane zajmują pierwsze miejsce wśród moich priorytetów.
Dlatego bardzo gorąco chciałbym polecić twórczość Howarda Phillipsa Lovecrafta, zwłaszcza starsze edycje, bowiem do nowych tłumaczeń jego sztandarowych opowiadań mam mieszane uczucia... Wiem, że nie wszystkim przypada do gustu jego klimat "kosmicznej grozy", ale ponieważ jego twórczość stała się dla mnie obiektem mej pasji, nie mogę nie zachęcać by chociaż skosztować któregoś bardziej znaczącego utworu. Być może obudzę pasję w kimś jeszcze? Gdy znajdę trochę czasu, postaram się napisać coś więcej o swoim literackim idolu i własnych refleksjach na jego temat.

<edit> (Obiecane "coś więcej")

Howard Phillips Lovecraft, znany także jako HPL, Ech-Pi-El, Lewis Theobald, Dziadek O’Casey albo Szalony Arab Abdul al-Hazred… Kim był samotnik z Providence, martwy od wieku autor opowiadań weird-fantasy, którego dzisiejszy obraz został zdegradowany przez popkulturę do „rasisty” i „gościa od ośmiornic”?
[Obrazek: 220px-Howard_Phillips_Lovecraft.jpg]
Niewątpliwie od dziecka był literackim geniuszem, bowiem już w wieku sześciu lat napisał swoje pierwsze opowiadanie. Niemal całe życie spędził w swoim rodzinnym mieście Providence, w stanie Rhode Island, do którego był bardzo przywiązany, i które niejednokrotnie staje się tłem lub wzorem dla tła jego opowieści. Przydomek samotnika jest kompletną bzdurą, ponieważ Lovecraft był człowiekiem niezwykle otwartym, uprzejmym i ciepłym, co widać najlepiej po licznej korespondencji, którą utrzymywał z wieloma przyjaciółmi, min. z Robertem E. Howardem, twórcą postaci Conana Barbarzyńcy. (Spośród innych sławnych osób, Lovecraft znał także Houdiniego, dla którego napisał nawet opowiadanie „Uwięziony wśród faraonów”.)
A co z łatką rasisty? Ta akurat należała mu się słusznie (nie krył się ze swoimi przekonaniami), jednak poglądy tego konserwatywnego gentlemana nie wpłynęły zbytnio na jego twórczość, a jeśli nawet to na pewno nie w sposób negatywny.
Cóż takiego niezwykłego było w jego opowiadaniach? Wielu twierdzi, że nic, ja twierdzę, że wszystko. Nie da się zrozumieć świata, po którym we śnie błąkał się umysł Lovecrafta, sięgając jedynie po dwa – trzy ważniejsze utwory. Trzeba wgryźć się głęboko zarówno w jego beletrystykę jak i publicystykę, dotknąć niejako czasu i miejsca w jakim żył, przywołać ludzkie lęki sprzed wieku by wszystko stało się jasne, a przynajmniej jaśniejsze.
Świat, który przedstawia nam w swoich opowiadaniach jest światem, który dobrze znamy, jednak poszerzonym o przestrzenie, które do dziś są tajemnicą dla nauki. W uniwersum Lovecrafta czarne otchłanie wszechświata tętnią prastarym, niepojętym życiem. Złowrogie, czasem neutralne byty trwają w ukryciu wszędzie wokół, wypełniają sobą każdy niezbadany zakamarek naszej małej planetki… Na różne sposoby wpływają na ludzkie umysły, są wielbione przez prymitywne społeczności jako bożki i bogowie, zaś badaczy tajemnic, którzy ośmielą się naruszyć ich przedwieczne sekrety, na ogół przywodzą do szaleństwa. Oczywiście najbardziej rozpoznawalną z tych istot jest Wielki Przedwieczny, Cthulhu. (Sam jego wygląd wyjaśnia czemu Lovecraft jest kojarzony głównie z ośmiorniczymi mackami.)

[Obrazek: 786db3f0ea434531f6e167d8f75febe6.jpg]

Ta „groza o kosmicznych rozmiarach” jest głównym i spajającym wszystko wątkiem opowiadań HPL’a. Skąd się wzięła? Czyżby z „Necronomiconu” – tajemniczej księgi, na którą powołuję się autor? A może z jego własnych koszmarów? Do dziś toczy się spór czy zakazany „Necronomicon” rzekomo opisujący tą grozę z innego wszechświata istniał naprawdę i moim zdaniem cała frajda kryje się w tym, że sami możemy zdecydować w co uwierzymy: czy w zapewnienia Lovecrafta, że księga jest jego wymysłem, czy w swoje niepokojące, pierwotne przeczucia? Jedno jest pewne – po kontakcie z jego twórczością nie da się już tak samo patrzeć w gwiazdy, ani w zwodniczo spokojną powierzchnię wszechoceanu… Bo gdzieś tam w środku kołatać się będzie pytanie: co czai się poza granicą tego co widzialne?

Na zakończenie podzielę się cytatem z Lovecrafta, który jest idealnym podsumowaniem i dewizą jego opowiadań:

„Najstarszym i najsilniejszym uczuciem znanym ludzkości jest strach, a najstarszym i najsilniejszym rodzajem strachu jest strach przed nieznanym.”
Stron: 1 2 3 4