Aleatha

Pełna wersja: Niepowetowany deficyt fundamentu
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Niepowetowany deficyt fundamentu

Za czasów wojny zniszczony,
Budynek, co i tak korzyści nie dawał,
I choć innych spłonęły też miliony,
Czy ten właśnie na nowo powstawał?

Odbudowywany tak nagle, jak nagłe być coś może,
Czy będzie z nim lepiej, czy może tylko gorzej?
Bo i nie wiadomo po co, jak i z jakiej przyczyny,
Z najgłębszego dołu, wznieść ma się na wyżyny...

Czy to sen? Podarować ktoś mu chce drugie życie...
Lecz nie wie czego się podjął przeszłości nie znając,
Że zawiedzie znowu i kolejny jego koniec przyjdzie,
Nie wie, czy chce stanąć na nogi, płacze, się wahając...

A co jeśli nagle... Żyć mu znów się będzie chciało?
Mimo wszystkich załamań, chyba mu ich mało...
Nie wstawaj, proszę, ruino zniszczonych nadziei,
Nie chcesz cierpieć już więcej, inni by tego chcieli...
Hmm... Po pierwszej strofie myślałem, że tematem jest nasz kochany kraj, ale później przypomniałem sobie "Zagładę domu Usherów" i pomyślałem, że równie dobrze może chodzić o konkretną jednostkę. Mam nadzieję, że autora nie razi moja toporna interpretacja Smile
W każdym razie - budzi we mnie smutek...
@Montresor dlaczego miałaby mnie razić? Bardzo fajnie jest zawsze, kiedy można tekst interpretować na więcej niż jeden sposób Smile Dlatego też nie rozumiem pojęcia "wbicia się w klucz" przy jakimkolwiek utworze poetyckim, bo każdy potrafi go interpretować na swój sposób.
Ach, stare nawyki jeszcze ze szkoły... Tam ciągle wszystko zbiegało się do tego, co chciał przekazać autor.
Teraz na uniwersytecie analiza i interpretacja to mój ulubiony przedmiot, ale widać trzeba czasu, żeby wybić z głowy kliny wbite tam przez szkołę. Można powiedzieć, że uczę się języka polskiego od początku i z zupełnie innej perspektywy.