04-26-2014, 02:28 PM
Bardzo piekne opowiadanie, az wdech mi zaparlo podczas czytania, a kiedy doszlam do samego konca to sie mi tak nagle przykro zrobilo, ze juz koniec :( . Swoja droga to nie dokonca taki heppy end bo jedna z przyjaciolek czyli Danira popelnila samobojsto zabijajac jednoczesnie nie narodzone dziecko w swoim lonie. No i chyba wyczuwam w twoim niezwyklym opowiadaniu nutke tragizmu z dodatkiem lekkiego romansu. Musze przyznac, ze szczegolnie zaciekawila mnie postac Piotra, ktory z samego poczatku przygladal zdarzenia pozostlych dwoch przyjaciolek i ich nopotykanym nie szczesciu, a potem jakby cos wnim peklo i nie mogac patrzec na to wszystko co wiesniacy robili, nie mogac juz tego wytrzymac uratowal najpierw Rozalie a pozniej Elie oraz nieznajomego grajka... Tylko trapi mnie to czemu nie uratowal Dniry? Skoro pozostale dwie ocali..Mogl wywiesc Dnire do boru podobnie jak Rozalie ratujac ja przed wscieklym tlumem, ktory byl gotowy na wszystko nawet ja zabic.....
ps: Mimo to piekne opowiadanie...szkoda, ze nie ma nastepnej czesci:(
ps: Mimo to piekne opowiadanie...szkoda, ze nie ma nastepnej czesci:(