Przeczytałem i ośmielę się stwierdzić, że... błyskotliwe. Podoba mi się przedstawianie bogów w sposób ludzki - przywodzi to na myśl Pilipiuka i jego serię o Jakubie Wędrowyczu - w jednej z tych książek Lenin trafił do Tartaru właśnie. Brakuje mi tylko solidnego zakończenia - urywa się i pozostawia swego rodzaju niedosyt, dezorientację. Mógłbyś to uciąć w momencie, w którym Syzyf zastanawia się nad sposobem ucieczki, ale to tylko moje subiektywne odczucie. Czekam na więcej - niemniej jednak błędy interpunkcyjne zaburzają nieco możliwość zaczytania się.
odpalajta swe motóry
zakładajta a'la skóry
zakładajta a'la skóry