12-04-2013, 08:19 PM
Słońce na całe szczęście przygrzewało wspaniale, a dmące co jakiś czas powiewy wiatru miast posępnej Melodii Życia wygrywały wesołą piosnkę. Ciepły wiatr przewlekał aromatem lasu włosy elfki, które w promieniach południowego słońca mieniły się złotem. Cały las zdawał się witać ją z ogromną radością; nawet słowiki i skowronki ćwierkały podlatując wcale blisko.
Powoli trzeba było jednak kończyć spacer; ubrana w nową suknię czarodziejka wybrała się nań, bo ceremonia zaplanowana była dopiero na godziny wieczorne tak, aby państwo młodzi mogli wziąć ślub przy akompaniamencie zachodzącego słońca. Słońce osiągnęło już pewien punkt na niebie, a Cerxina jako doświadczona podróżniczka potrafiła wyczytać z tej pozycji godzinę oraz to, że pora wracać.
Mat czekał przed domem, ubrany w nowe spodnie, koszulę oraz buty. Na sobie miał jednak nie zieloną kamizelkę spod znaku żaby, a płaszcz długi do ziemi; podobny był on do dziennego ubioru Łucznika, różnił się jednak krojem. Był bowiem poszerzony w ramionach i wyglądał nieco oficjalniej. Prócz tego było kilka inny różnic - kolor był szary, wciąż zawierający jednak elementy maskujące; pojawiły się również epolety naszyte na barki; korona wyszyta szarą nicią nie oznaczała wcale stopnia wojskowego, a jedynie przynależność do Korpusu Zwiadowców. W płaszcz wszyty był również szary sznur strzelecki, nie wyróżniający się bardzo na tle materiału.
Nie jednak na mundur zwróciła uwagę elfka, a na broń Łucznika - przez jego ramię przewieszony był jego łuk oraz kołczan pełen strzał - zupełnie różniły się od munduru i sprawiały wrażenie nie funkcji reprezentatywnej, a broni.
Powoli trzeba było jednak kończyć spacer; ubrana w nową suknię czarodziejka wybrała się nań, bo ceremonia zaplanowana była dopiero na godziny wieczorne tak, aby państwo młodzi mogli wziąć ślub przy akompaniamencie zachodzącego słońca. Słońce osiągnęło już pewien punkt na niebie, a Cerxina jako doświadczona podróżniczka potrafiła wyczytać z tej pozycji godzinę oraz to, że pora wracać.
Mat czekał przed domem, ubrany w nowe spodnie, koszulę oraz buty. Na sobie miał jednak nie zieloną kamizelkę spod znaku żaby, a płaszcz długi do ziemi; podobny był on do dziennego ubioru Łucznika, różnił się jednak krojem. Był bowiem poszerzony w ramionach i wyglądał nieco oficjalniej. Prócz tego było kilka inny różnic - kolor był szary, wciąż zawierający jednak elementy maskujące; pojawiły się również epolety naszyte na barki; korona wyszyta szarą nicią nie oznaczała wcale stopnia wojskowego, a jedynie przynależność do Korpusu Zwiadowców. W płaszcz wszyty był również szary sznur strzelecki, nie wyróżniający się bardzo na tle materiału.
Nie jednak na mundur zwróciła uwagę elfka, a na broń Łucznika - przez jego ramię przewieszony był jego łuk oraz kołczan pełen strzał - zupełnie różniły się od munduru i sprawiały wrażenie nie funkcji reprezentatywnej, a broni.
odpalajta swe motóry
zakładajta a'la skóry
zakładajta a'la skóry