Ostatnio znalazłem dość ciekawy materiał dotyczący tego mitu o Termopilach! Wkleję tekst, niżej dodam źródło.
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=...=1&theater
Cytat:Witam! Dziś chciałem obalić mit, dotyczący bitwy pod Termopilami.
Wszyscy znamy film "300", w którym to Leonidas i jego 300 dzielnych wojowników, stawiło czoła wielokrotnie większej armii Perskiej.
Zacznijmy może od liczby uczestników - najczęściej podaje się, że pod Termopilami było ok. 7 - 8 tysięcy Greków / hoplitów. No właśnie - hoplitów - i to jest prawda.
Otóż pod Termopilami było 7 morai - jedno morai to ok. 1000 hoplitów + lekka piechota.
Tak więc armia grecka wystawiona przez radę panhelleńską do bitwy pod Termopilami liczyła 7 - 8 tysięcy hoplitów (w tym 300 Spartan) + drugie tyle lekkiej piechoty - łącznie 15 - 16 tysięcy.
Jasnym jest, że ktoś przecież miotał te strzały i kamienie oraz rzucał te oszczepy, które zadawały ciężkie straty nacierającym perskim szeregom - a co oczywiste, nie byli to hoplici, tylko psiloi.
Czwartego dnia bitwy greccy łucznicy stali za kamiennym murem i stamtąd ostrzeliwali Persów ponad głowami hoplitów - za ich sprawą załamało się pierwsze natarcie Persów.
Piątego dnia spartańscy łucznicy uratowali życie Leonidasowi - zabijając dwóch medyjskich toporników, którzy właśnie zaczynali go siec na kawałki.
A przecież wszyscy spośród sławnych trzystu Spartan, wywodzili się z warstwy homoioi (wojowników-obywateli) - a ci walczyli zawsze jako ciężkozbrojna piechota.
Nie sądzę więc, żeby ci spartańscy łucznicy byli pośród owych 300.
Tak więc Spartan było więcej niż 300.
Kolejny mit głosi, że Grecy walczyli twarzą w twarz z przeważającymi liczebnie Persami.
W rzeczywistości w najwęższym miejscu wąwozu termopilskiego (czyli tam gdzie bronili się Grecy - było to u wylotu Wrót Środkowych) można wcisnąć maksymalnie 100 ludzi w jednym szeregu - to niwelowało przewagę liczebną.
Ponadto w miejscu gdzie bronili się Grecy znajdowało się spore wzniesienie - co znacznie utrudniało Persom ataki (zwłaszcza gdy ziemia już nasiąkła krwią i była śliska), szczególnie perskiej kawalerii, zmuszonej do atakowania pod górę.
Stał tam także kamienny mur zwany Murem Fokijczyków - była to druga linia obrony Greków. Sięgał on człowiekowi prawie do szyi i był na tyle szeroki, że można było na niego wskoczyć i z góry kłuć i siekać wrogów, próbujących go sforsować. Zza tego muru Persów cały czas ostrzeliwali greccy łucznicy i procarze.
Jako że w wąwozie mogło się wcisnąć maksymalnie 100 ludzi w jednym szeregu - Grecy wymieniali się na stanowiskach - dlatego wchodzili do walki wypoczęci i zapewne większość nie przewalczyła nawet piątej części tego czasu, który trwała bitwa - po prostu sobie biwakowali na tyłach (do czasu gdy zrobiło się naprawdę gorąco i straty wzrosły tak bardzo, że wprowadzono do walki ostatnie rezerwy).
Np. czwartego dnia bitwy - czyli pierwszego dnia walk (przez pierwsze 3 dni obie armie stały bezczynnie) - główny ciężar walki przyjęli na siebie najpierw Tespijczycy (w pierwszym szeregu stanęło 80-ciu kilku hoplitów) a później na zmianę Tespijczycy z Arkadyjczykami oraz Fokijczycy, których wspierali inni Grecy (tego dnia odparto łącznie kilkanaście ataków).
Tego dnia głównie oni stali w murze. Natomiast na Mykeńczyków spadł główny ciężar przeprowadzania kontrataków tam, gdzie grupkom Persów udawało się przebić przez greckie linie (w sumie było bardzo wiele takich wyłomów - co obala kolejny mit, mówiący o niewzruszonym murze greckiego brązu), tworząc wyrwy w greckich szeregach i zagrażając drugiej linii obrony znajdującej się za kamiennym murem - a więc także greckim łucznikom.
Mykeńczycy wskakiwali na mur, siekli Persów, a następnie ścigali ich zatykając wyrwy w pierwszej linii. Natomiast kiedy w szeregach greckich powstała większa, poważniejsza wyrwa i przedarło się więcej Persów (miało to miejsce parę razy tego dnia) - do kontrataku ruszała trzymana w odwodzie falanga Spartan.
Natomiast perska armia która ruszyła na Greków czwartego dnia bitwy do pierwszego natarcia, miała podobno (wg. Herodota) być uformowana w szyk o szerokości 1000 i głębokości 10 ludzi (łącznie 10 000 ludzi) - wśród nich mieli iść medyjscy łucznicy, którzy rozpoczęli bitwę ostrzałem, następnie nastąpiło natarcie - jeżeli faktycznie tak było, to naturalną rzeczą jest, że szyk się rozpadł w miarę jak posuwał się w stronę pozycji greckich idąc przez stale zwężający się wąwóz - do tego dochodził ostrzał greckich łuczników i procarzy skierowany prosto na ciasne szeregi Persów - nie trzeba było celować.
Z kolei piątego dnia mur z tarcz utworzono głównie ze Spartan.
Piątego dnia bitwy - czyli wtedy gdy Spartanie przejęli główny ciężar obrony po Fokijczykach - pierwsza zaatakowała konnica baktryjska - szarżę odparto ale samych spartańskich promachoi (wojowników z pierwszego szeregu) poległo kilku.
Następnie natarła idąca za Baktrami piechota medyjska (zapewne wycofująca się w ciasnym wąwozie konnica pomieszała ich szyki tuż przed natarciem, tratując część z nich) - wtedy to właśnie Leonidas prawie zginął pod ciosami toporów dwóch Medów - w ostatniej chwili króla uratowały strzały łuczników spartańskich - jeden z Medów dostał w ramię, a drugiemu strzała przeszyła gardło.
Tego dnia Persowie również atakowali łącznie kilkanaście razy.
Pojawia się też mit, że Grecy nie przegrali tej bitwy - tylko wycofali się zanim ją przegrali, unikając porażki. Mit ten głosi, że 8,000 hoplitów z pewnością byłoby w stanie utrzymać nie tylko wąwóz ale i ścieżkę. Jest to znowu bujda (były dwie próby utrzymania tej ścieżki - łącznie Grecy rzucili tam 5,000 żołnierzy - nie zdołali zatrzymać Persów).
No niestety nie była - natarcie paru tysięcy Nieśmiertelnych przełamało grecką obronę na ścieżce Anopaja jeszcze zanim wycofano gros armii greckiej - a dokładniej w nocy i wczesnym rankiem 6 dnia bitwy (trzeciego dnia walk).
Za rzeką Asopos, w górze wąwozu obok fortecy Trachis, dostępu do wąwozu Asopos bronił oddział 1000 lekkozbrojnych fokijskich helotów - po krótkiej walce zostali pokonani - zaledwie 2 dotarło do Leonidasa, reszta rozpierzchła się lub zginęła.
Tak więc już po dwóch dniach walk Grecy de facto przegrali, bowiem droga na Grecję stała dla Persów otworem (Leonidas próbował jeszcze naprawić swój błąd i zablokować Persom drogę, rzucając naprzeciwko nich ok. 4000 żołnierzy - zostali pokonani - ale o tym później).
Tego dnia - szóstego dnia bitwy i trzeciego walk - w wąwozie termopilskim od samego rana walki stały się jeszcze bardziej krwawe niż w ciągu dwóch poprzednich dni. Wściekły Kserkses nie wyciągnął żadnej nauczki z doświadczeń dwóch poprzednich dni (więcej jego ludzi zginęło od ścisku i tratowania niż od mieczy i strzał Greków) i rzucił do pierwszego natarcia jednocześnie: baktryjską jazdę, egipskich łuczników, armeńskich i cyzyjskich piechurów oraz kilka oddziałów Arabów i Kapadocjan.
Długa i zwężająca się kolumna atakujących rozciągała się od perskiego obozu aż do pozycji greckich.
Grecy ponieśli w czasie tego natarcia perskiego tak duże straty, że do pierwszych szeregów masowo włączano nosicieli tarcz, bo nie starczało hoplitów (przynajmniej aż do ściągnięcia ostatnich tyłowych rezerw). Heloci mieli pełne ręce roboty, odciągali na tyły setki rannych i konających Greków.
Jednakże straty perskie były jeszcze większe - parę tysięcy rannych i trupów - a przemieszane, bezładne masy Persów zostały zmuszone do odwrotu.
Po tym ataku Leonidas nakazał usypanie wału z trupów przed pierwszą linią obrony - był prawie tak wysoki jak kamienny mur przed drugą linią. Ten wał pomógł odeprzeć trzy kolejne ataki - ale nie czwarty.
Kserkses wyciągnął wnioski i do kolejnego natarcia posłał tylko 5000 medyjskiej ciężkozbrojnej (jak na perskie warunki) piechoty - uformowanej w szyk szerokości 100 ludzi, głębokości 50 - która przed sobą pędziła kilkuset niewolników w charakterze żywej tarczy. Niewolnicy padali masowo, ale rozgrzebali gołymi rękami wał z pokiereszowanych trupów i otworzyli drogę Medom.
Medowie zmiażdżyli na całej szerokości natarcia pierwszą linię obrony Greków wypierając ich aż za kamienny mur. Gdy byli już bliscy złamania drugiej linii obrony - zdarzyło się coś niezwykłego - w mur miał uderzyć piorun (prawdopodobnie przyciągnięty przez nagromadzone w jednym miejscu brązowe zbroje na trupach Greków). Uskrzydleni Grecy uznali, że to znak od Zeusa - z trudem odparli atak i zmusili Medów do odwrotu.
Chwilę później spadł ulewny deszcz, zamieniając ziemię w niemożliwe do przebycia bagno z krwi i błota. Po 5 natarciach walki tego dnia ustały - nastała chwila refleksji, ściągania rannych obu stron z pola i liczenia strat.
Okazało się, że Persowie mieli jeszcze olbrzymie rezerwy, podczas gdy Grecy znajdowali się już u kresu swoich możliwości. Zostali zdziesiątkowani - mimo, iż walczyli na raty - wszyscy byli wyczerpani i nie byli już w stanie dłużej stawiać oporu. Dodatkowo na ich morale wpływał ujemnie odór szybko rozkładających się zwłok.
Wtedy właśnie Leonidas podjął decyzję o odesłaniu gros armii.
Następny mit głosi, że Grecy w chwili podjęcia decyzji o wycofaniu się wiedzieli już o okrążeniu swoich oddziałów przez Persów, którzy pokonali 1000 Fokijczyków zostawionych do pilnowania ścieżki Anopaja - i że to było główną przyczyną ich decyzji o odwrocie.
Niestety - jest to znowu kłamstwo. Grecy postanowili wycofać gros armii, ponieważ ponieśli klęskę i zdawali sobie z tego sprawę - było już po bitwie. Ocalił ich tylko i wyłącznie deszcz, który spadł po ostatnim natarciu 5000 Medów. Kolejne ataki, które z pewnością nastąpiłyby po oschnięciu ziemi - dopełniłyby dzieła zniszczenia.
Tak więc w rzeczywistości w chwili rozpoczęcia odwrotu, Leonidas jeszcze nie wiedział, że Persowie unicestwili oddział 1000 fokijskiej lekkiej piechoty pilnujący dostępu do jego tyłów i wąwozu Asopos.
Wiadomość ta dotarła do niego dopiero w nocy - już po rozpoczęciu odwrotu gros armii.
Jednakże nie wszyscy zdążyli się wycofać zanim nadeszła ta wiadomość - ok. 4000 żołnierzy (wszystkich - nie tylko hoplitów) spośród tych przeznaczonych do odwrotu, wciąż jeszcze pozostawało przy Leonidasie.
Leonidas rozkazał im zająć koniec ścieżki zanim pojawią się tam Persowie. Oddział pomaszerował.
Nie wiadomo co się z nim stało - prawdopodobnie został zaatakowany i rozbity przez kilka tysięcy Nieśmiertelnych. Uciekinierzy z tego oddziału przybywali do Elatei opowiadając o "masach Persów schodzących z gór"
Widzimy więc, że Grecy zostali pokonani - a nie okrążeni bez walki. Być może ze względu na błędy Leonidasa, który zostawił zbyt mało ludzi do ochrony tyłów, a być może ze względu na jego niewiedzę.
W każdym razie Leonidas znalazł się w kleszczach, szybko się zacieśniających - aż w końcu - już po rozbiciu przez Persów oddziału wysłanego do ich zatrzymania - został całkowicie otoczony.
Kolejny mit mówi, że do obrony wąwozu pozostało trzeciego dnia walk tylko 300 Spartan - oczywiście nie jest to prawdą.
Po odesłaniu reszty armii oraz wysłaniu 4000 ludzi do powstrzymania perskich Nieśmiertelnych, do obrony Termopil pozostało hoplitów: 300 spartańskich homoioi, 400 Tebańczyków, 700 Tespijczyków, pewna ilość Fokijczyków - a także co najmniej 900 Helotów.
Razem co najmniej 2300 ludzi - tyle że tak jak powyżej napisałem, wydaje mi się, że wliczono tutaj - tak jak poprzednio w odniesieniu do całości armii greckiej - jedynie hoplitów (oraz owych Helotów) - a sądzę, że mogli pozostać także inni (bo dlaczego by nie? - zwłaszcza, że pozostawiono 900 spośród Helotów).
Tak więc łączna liczba ludzi, którzy pozostali do obrony wąwozu, była zapewne wyższa niż owe 2300.
W tej chwili rozpoczęła się mityczna, heroiczna obrona, rzekomo trzymająca Persów w ryzach i opóźniająca ich (jak już wcześniej pisałem - Kserksesa trzymała w Termopilach jedynie chęć pojmania Leonidasa - drogę otworzyli sobie wcześniej) - w rzeczywistości była to trwająca kilkadziesiąt minut, może trochę dłużej, dramatyczna walka o życie.
Jeszcze tego samego dnia miało być po wszystkim - najpierw łucznicy atakujący z Nieśmiertelnymi od tyłu wybili tylną straż Greków. Następnie frontalne natarcia oddziałów pomocniczych sforsowały Mur Fokijczyków.
Potem Nieśmiertelni uderzyli od tyłu na główne siły wraz z wojskami uderzającymi od frontu.
Na koniec kilkudziesięciu Spartan, którzy pozostali przy życiu, utworzyło cienki pierścień wokół Leonidasa. Pozostali Grecy zapewne walczyli w odosobnionych punktach oporu.
Leonidas zginął z rąk Orontesa - jego strzała przeszyła mu gardło i przeszła na wylot wychodząc przez kark.
Kilka, może kilkanaście minut później na polu nie było już żywych Greków.
Po trzech z kawałkiem dniach walk było po wszystkim. Łączne straty Persów wyniosły najprawdopodobniej ok. 10 - 15 tysięcy poległych, greckie były mniej więcej o ok. 30 - 45% mniejsze (z czego ok. połowę stanowili hoplici, w tym 298 to spartańscy hoplici).
Jednakże był to dopiero początek - początek powstawania mitu Termopil i mitu 300 Spartan.
Pozdrawiam. Mr.T
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=...=1&theater
"I ja waść, i ty waść, a kto będzie świnie paść?"