12-31-2012, 08:50 PM
Cóż, być może wyda wam się to dziwne, ale Mat nie kłamał mrucząc o pięciu minutach - po tym czasie (oczywiście nie dokładnie, ale któż by się tym przejmował) zjawił się w karczmie z sajdakiem, kołczanem i swoją torbą - przy okazji z kluczem. Przeciągnął się wchodząc do pomieszczenia i rozejrzał - teraz nie było tam nikogo, bo akurat nikt inny nie nocował w gospodzie. Łucznik ruszył w stronę lady i wysunął rękę z kluczem do karczmarza; ten uśmiechnął się gdy oprócz klucza na jego dłoń spadło parę monet.
- Dzięki za gościnę, Panie bracie. Dobre tu macie wino - gdy jeszcze kiedyś będę przejeżdżał, zapewne tu wstąpię.
- Jeszcze tu jesteśmy, Mat, toteż. Toteż oprócz śniadania zamówiłam coś więcej. - Zwiadowcę dobiegł zza pleców głos Cerxiny - uśmiechnął się i pokiwał głową; po chwili siedział już przy stoliku naprzeciw towarzyszki.
- W takim razie - po szklaneczce za gospodarza. - Mat uniósł w górę szklankę.
- I za waszą podróż, mili goście. - Dodał karczmarz. Czarodziejka zaś pokręciła tylko głową i zaśmiała się, mówiąc:
- To i za waszego, teraz mojego konia, gospodarzu.
- Widzicie, moi goście, wino jest iście wspaniałe. Jeno jeden problem jest. - Szynkarz pokręcił głową ze smutną miną.
- Jakiż to problem? - zapytał Mat.
- Widzicie, Panie bracie, niektórzy...
- Po nim zielenieją? - przerwała mu Cerxina.
- Otóż to. - Karczmarz pokiwał głową i zaśmiał się. A Mat jęknął i pokręcił głową, mówiąc coś o tym, za co ktoś pokarał go taką towarzyszką.
Pół godziny później ruszyli traktem na zachód.
- Dzięki za gościnę, Panie bracie. Dobre tu macie wino - gdy jeszcze kiedyś będę przejeżdżał, zapewne tu wstąpię.
- Jeszcze tu jesteśmy, Mat, toteż. Toteż oprócz śniadania zamówiłam coś więcej. - Zwiadowcę dobiegł zza pleców głos Cerxiny - uśmiechnął się i pokiwał głową; po chwili siedział już przy stoliku naprzeciw towarzyszki.
- W takim razie - po szklaneczce za gospodarza. - Mat uniósł w górę szklankę.
- I za waszą podróż, mili goście. - Dodał karczmarz. Czarodziejka zaś pokręciła tylko głową i zaśmiała się, mówiąc:
- To i za waszego, teraz mojego konia, gospodarzu.
- Widzicie, moi goście, wino jest iście wspaniałe. Jeno jeden problem jest. - Szynkarz pokręcił głową ze smutną miną.
- Jakiż to problem? - zapytał Mat.
- Widzicie, Panie bracie, niektórzy...
- Po nim zielenieją? - przerwała mu Cerxina.
- Otóż to. - Karczmarz pokiwał głową i zaśmiał się. A Mat jęknął i pokręcił głową, mówiąc coś o tym, za co ktoś pokarał go taką towarzyszką.
Pół godziny później ruszyli traktem na zachód.
odpalajta swe motóry
zakładajta a'la skóry
zakładajta a'la skóry