- Mat nazbieraj chrustu na ognisko - zarządziła Cerxina odruchowo przejmując dowodzenie w ich "obozie".
Mężczyzna tylko kiwnął głową i ruszył w stronę lasu.
- A ty co będziesz robić? - odwrócił się w pewnym momencie spoglądając na towarzyszkę. - Bąki zbijać?
- Oczywiście, że nie. Chciałeś znaleźć zastosowanie mojej magii, więc popróbuję sama, a potem zobaczymy co razem nam z tego wyjdzie - uśmiechnęła się szeroko odsłaniając białe zęby. - Idź że wreszcie, bo głodna jestem.
Mat więcej nie protestował, tylko udał się w las, by nie słuchać narzekań towarzyszki na burczenie jej brzucha. Zazwyczaj była ona cicha i cierpliwa, lecz czasem potrafiła porządnie zaleźć za skórę, szczególnie, gdy nie dostawała tego, czego chciała. Prawdziwa stokrotka z kolcami.
Podczas, gdy Mat przemierzał las, a właściwie zagajnik, Cerxina eksperymentowała marszcząc intensywnie czoło. Próbowała wymyślić coś przydatnego, coś co może ułatwić przyjacielowi choćby polowania, ale nie potrafiła nic wymyślić, prócz pewnej sztuczki, której z pewnością nie omieszka mu przedstawić. Na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
Nieco zmęczona i głodna, niczym wilk usiadła na swoim kocu i wyjęła z torby trochę suszonego mięsa. Nie był to posiłek godny osoby jej rangi, ale chwilowo nie miała nic innego pod ręką. Zawsze jednak mogła zacząć rzuć trawę, jak krowa. Albo jeść robaki.
- No wreszcie, gdzieś był! - zawołała widząc zbliżającego się Mata z rękami pełnymi chrustu.
Mężczyzna tylko kiwnął głową i ruszył w stronę lasu.
- A ty co będziesz robić? - odwrócił się w pewnym momencie spoglądając na towarzyszkę. - Bąki zbijać?
- Oczywiście, że nie. Chciałeś znaleźć zastosowanie mojej magii, więc popróbuję sama, a potem zobaczymy co razem nam z tego wyjdzie - uśmiechnęła się szeroko odsłaniając białe zęby. - Idź że wreszcie, bo głodna jestem.
Mat więcej nie protestował, tylko udał się w las, by nie słuchać narzekań towarzyszki na burczenie jej brzucha. Zazwyczaj była ona cicha i cierpliwa, lecz czasem potrafiła porządnie zaleźć za skórę, szczególnie, gdy nie dostawała tego, czego chciała. Prawdziwa stokrotka z kolcami.
Podczas, gdy Mat przemierzał las, a właściwie zagajnik, Cerxina eksperymentowała marszcząc intensywnie czoło. Próbowała wymyślić coś przydatnego, coś co może ułatwić przyjacielowi choćby polowania, ale nie potrafiła nic wymyślić, prócz pewnej sztuczki, której z pewnością nie omieszka mu przedstawić. Na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
Nieco zmęczona i głodna, niczym wilk usiadła na swoim kocu i wyjęła z torby trochę suszonego mięsa. Nie był to posiłek godny osoby jej rangi, ale chwilowo nie miała nic innego pod ręką. Zawsze jednak mogła zacząć rzuć trawę, jak krowa. Albo jeść robaki.
- No wreszcie, gdzieś był! - zawołała widząc zbliżającego się Mata z rękami pełnymi chrustu.
"Nikt prawie nie wie, dokąd go zaprowadzi droga, póki nie stanie u celu."
J.R.R.Tolkien