Gdy umieram
Pożoga rozpaczy strawiła świat cały,
Był ogród radości, jest ziemia i skały;
Zniknęło w tęsknocie do życia natchnienie
Od dziś całą radość pożera istnienie.
Zasłona goryczy przysłoniła szczęście,
Zbierając łapczywie wciąż więcej i więcej;
Krew ze mnie ucieka, choć nie wiem którędy,
Jak bardzo chcę wrócić, naprawić swe błędy!
Czas raczej już minął, to chyba jest pewne,
Cóż inne zostało, jak ronić łzy rzewne?
Lecz zabić się szkoda, gdy tli się choć płomyk,
Bo płomyk to ogień, choć bardzo znikomy.
Lecz w końcu odejdę, nie znając już siebie
I wtedy to słońce znów wzejdzie na niebie.
Po sobie...
Zostawię epitaf, nim zmienię się w pył:
był chłopiec co wierzył, co kochał, co żył.
Pożoga rozpaczy strawiła świat cały,
Był ogród radości, jest ziemia i skały;
Zniknęło w tęsknocie do życia natchnienie
Od dziś całą radość pożera istnienie.
Zasłona goryczy przysłoniła szczęście,
Zbierając łapczywie wciąż więcej i więcej;
Krew ze mnie ucieka, choć nie wiem którędy,
Jak bardzo chcę wrócić, naprawić swe błędy!
Czas raczej już minął, to chyba jest pewne,
Cóż inne zostało, jak ronić łzy rzewne?
Lecz zabić się szkoda, gdy tli się choć płomyk,
Bo płomyk to ogień, choć bardzo znikomy.
Lecz w końcu odejdę, nie znając już siebie
I wtedy to słońce znów wzejdzie na niebie.
Po sobie...
Zostawię epitaf, nim zmienię się w pył:
był chłopiec co wierzył, co kochał, co żył.
odpalajta swe motóry
zakładajta a'la skóry
zakładajta a'la skóry