05-27-2017, 04:03 AM
Spamu część dalsza, tym razem dedykowany Montresorowi
Młodzieniec zakrywa głowę rękami
Ucieka w miejsca najdalsze myślami
Lecz ciemność go goni
I kruki i wrony
Aż wyczerpany pada pod stołem
Żar bije z piersi i wznieca pożogę
Diabły się wznoszą ponad podłogę
Śpiewają pieśni okropne i straszne
Sen jest remedium - on nigdy nie zaśnie
Demony w kształt koła przy nim zawisły
Rechocząc zamknęły ten koszmar kulisty
I śmieją się z niego
I płaczą na przemian
A krzyk ten dociera do granic nieba
Wtem w jednej chwili wszystko ucicha
Tylko ten szmer co z zewnątrz dobiega
Z trwogą spoglądam przez judasza oko
Klatka schodowa - nie ma nikogo...
Młodzieniec zakrywa głowę rękami
Ucieka w miejsca najdalsze myślami
Lecz ciemność go goni
I kruki i wrony
Aż wyczerpany pada pod stołem
Żar bije z piersi i wznieca pożogę
Diabły się wznoszą ponad podłogę
Śpiewają pieśni okropne i straszne
Sen jest remedium - on nigdy nie zaśnie
Demony w kształt koła przy nim zawisły
Rechocząc zamknęły ten koszmar kulisty
I śmieją się z niego
I płaczą na przemian
A krzyk ten dociera do granic nieba
Wtem w jednej chwili wszystko ucicha
Tylko ten szmer co z zewnątrz dobiega
Z trwogą spoglądam przez judasza oko
Klatka schodowa - nie ma nikogo...
"toczę swój żywot se"