06-30-2020, 01:36 AM
Za dużo metafor. Za dużo epitetów. Za dużo... wszystkiego? Poza jakimś sensownym przesłaniem?
Ten wiersz to taki odpowiednik barokowej architektury w liryce. Wszystkiego złotego i bogato zdobionego naklejone na siebie tak, że robi się pstrokaty, błyszczący, absurdalny chaos.
Nie podoba mi się. Jedyny pozytyw tego utworu jest taki, że przypomniał mi to, co teraz kładę Wam na tapecie:
Konstanty Ildefons Gałczyński
"Dziwny wypadek na rogu Nowowiejskiej"
(1949)
Szło ich prawie czterdziestu.
Normalnie. Przy niedzieli.
I nagle jeden westchnął
I wszyscy przystanęli.
Bo ograniał ich zachwyt,
że księżyc świecił niebu.
Więc patrzyli nań, jakby
sroka patrzyła w rebus.
Księżyc ma ten styl pracy,
no - że wschodzi i świeci.
Lecz poeci są tacy.
Eech, poeci, poeci.
Ten wiersz to taki odpowiednik barokowej architektury w liryce. Wszystkiego złotego i bogato zdobionego naklejone na siebie tak, że robi się pstrokaty, błyszczący, absurdalny chaos.
Nie podoba mi się. Jedyny pozytyw tego utworu jest taki, że przypomniał mi to, co teraz kładę Wam na tapecie:
Konstanty Ildefons Gałczyński
"Dziwny wypadek na rogu Nowowiejskiej"
(1949)
Szło ich prawie czterdziestu.
Normalnie. Przy niedzieli.
I nagle jeden westchnął
I wszyscy przystanęli.
Bo ograniał ich zachwyt,
że księżyc świecił niebu.
Więc patrzyli nań, jakby
sroka patrzyła w rebus.
Księżyc ma ten styl pracy,
no - że wschodzi i świeci.
Lecz poeci są tacy.
Eech, poeci, poeci.
Gawiedziowstręt - źle się czuję w tłumie.
Źle się czuję wśród tych co otwarte już drzwi,
Chcą wyważyć.
Źle się czuję wśród tych co otwarte już drzwi,
Chcą wyważyć.