08-14-2015, 08:04 PM
Jesteśmy bezimiennymi pielgrzymami
Wymieniamy uprzejmości w nadziei
Iż powtórnie się spotkamy
W kawiarni przy autostradzie gdzieś
Każda chwila upływa jak krew z otwartej żyły
I chciwe życia dłonie przestają zagarniać
Opadają zmęczone - bezsilne
I ludzi widzimy po raz ostatni
I tułać się przez metafizyczne odmęty inkarnacji
Samotność z którą przyszło się nam mierzyć
Zdaje się być jedyną, okrutną prawdą
I ponad nasze siły
Mamo, jeszcze tyle książek, tyle filmów
Zabraknie nam czasu na dokończenie żywota
Tato, nie spotkamy się już
Nigdy
Wymieniamy uprzejmości w nadziei
Iż powtórnie się spotkamy
W kawiarni przy autostradzie gdzieś
Każda chwila upływa jak krew z otwartej żyły
I chciwe życia dłonie przestają zagarniać
Opadają zmęczone - bezsilne
I ludzi widzimy po raz ostatni
I tułać się przez metafizyczne odmęty inkarnacji
Samotność z którą przyszło się nam mierzyć
Zdaje się być jedyną, okrutną prawdą
I ponad nasze siły
Mamo, jeszcze tyle książek, tyle filmów
Zabraknie nam czasu na dokończenie żywota
Tato, nie spotkamy się już
Nigdy
"toczę swój żywot se"